Jesienne Pokemony

Jakoś nie wciągałem się w całe szaleństwo powiązane z Pokemonami – zarówno za pierwszym razem lata temu, jak i w to sprzed kilku miesięcy. Ale ostatnio miałem okazje się nieźle z tego uśmiać, choć tylko wewnętrznie.

Nastała jesień i pogoda tutaj jest taka bardzo jesienna – i to nie w dobry sposób. Leje, wieje, zimno, ciemno, pogoda taka że nawet wściekłego psa szkoda by było wyganiać z domu, ale zdarzyło się w ostatnią sobotę, że wybrałem się na zwiedzanie. Wiatr mnie przywiał w okolice Czarnego Diamentu – królewskiej biblioteki będącej bardzo ładnym budynkiem z zewnątrz i kompletnie nijakim miszmaszem betonu, szkła i stali wewnątrz. Obok, pomiędzy biblioteką, Muzeum Żydowskim i Arsenałem znajduje się przepiękny (w sezonie) ogród biblioteczny – Bibliotekshaven. W lecie jest to przepiękne miejsce gdzie można łatwo zgubić poczucie czasu, taka zielona oaza pośród starego miasta.

Mała dygresja – drzewiej był to basen portowy w którym uzbrajano okręty wyposażeniem Arsenału. Dzisiaj o tej funkcji wspomina tylko fontanna w kształcie przesmyku znajdująca się obok Czarnego Diamentu.

Późną jesienią natomiast, jest to miejsce równie szare i nijakie jak reszta miasta, ot – minąć je w poszukiwania schronienia od deszczu i wiatru. I tym większe było moje zdumienie, iż było tam naprawdę tłoczno w ten nieprzyjazny sobotni dzień. Co więcej, większość ze spacerujących stanowiły albo nastolatki, albo jeszcze młodsze dzieci z rodzicami.

Dość szybko udało mi się rozwikłać tą zagadkę widząc, że ludzie bardziej zainteresowani są ekranami smartfonów niż czymkolwiek innym – najwyraźniej jest to pokestop z lurą (czy jakoś tak). Ale niemniej, było tam bardziej tłoczno niż 15 minut wcześniej na Stroget – co mówi wiele…

Ale największy mój ubaw wywołały mniejsze dzieci energicznie poszukujące Pokemonów – ale na smyczy. Gra ta bowiem jest dość mocno energochłonna i większość ludzi tam podpięta była do powerbanków. Ale najwyraźniej rodzice aż tak nie ufają swoim pociechom, i powerbanki znajdowały się w kieszeniach dorosłych. Więc, chcąc nie chcąc, rodzice ganiali tam gdzie ich pociechy. Pocieszne, że chociaż tyle ruchu ludzie zaznają w dobie rozszerzonej rzeczywistości…