Marketowe kręcenie

Poprzednio narzekałem na oszustwa które często mi się trafiają w tutejszych marketach. Tym razem ponarzekam na wyższym poziomie. Czyli nie na pojedyncze markety i ich pracowników, ale na cały rynek. A uwagi mam dwie.   Ale najpierw troszkę wprowadzenia. Przyjeżdżając do Danii nie do końca byłem jeszcze świadomy poziomu wydatków i tego co tutaj warto kupować, a co będzie tylko wspomnieniem z Polski. I jak porządny emeryt zaprenumerowałem gazetki marketów znajdujących się w mojej okolicy i w okolicy mojej pracy – wiedząc że pewnie będę je czasem odwiedzał. Teraz już tak się nie wczytuję w nie, ale na pewno mam pewien kilkumiesięczny przegląd i wiem mniej więcej co bywa w promocjach, a czego raczej nie można się tam spodziewać.   Po pierwsze, co mnie mocno zaskoczyło, a i troszkę rozczarowało, to to że sieci najwyraźniej ze sobą współpracują i jeśli w środę znajdę w gazetce A promocję na, dajmy na to, polędwicę, piwo belgijskie oraz masło firmy X – to z dużym prawdopodobieństwem mogę przyjąć że w czwartek w gazetce B oraz w sobotę w gazetce C znajdę te same rzeczy w promocyjnych cena. Może różniące się od siebie o koronę czy dwie, ale będzie to dokładnie to samo piwo belgijskie (no może nie 5 rodzajów tylko 4) oraz masło X. Ok, nie jest to reguła działająca w 100% tygodni, ale przynajmniej oszczędzam czas na przeglądaniu gazetek – skoro już wiem co tam będzie…   A druga sprawą jest plaga umieszczania w gazetkach nieistniejących promocji. Tak jak u nas w Polsce często się zdarza że jest jakiś atrakcyjny produkt, ale tylko w ilości 2-3 sztuk na sklep, tak tutaj prawie zawsze mi się trafić na promocje z gazetki, o których w sklepie nie ma nawet śladu. Tak wiem, błędy w druku i takie tam, ale czasem bywa to śmieszne.   Na początku bytności chciałem sobie kupić kufel\szklankę do piwa. Za pierwszym razem jak pojawiła się taka oferta, ucieszyłem się i odwiedziłem sklepy trzech sieci w których gazetkach się taki kufel pojawił w atrakcyjnej cenie (przypadek, że w jednym tygodniu?). Nie było nigdzie. Jakiś miesiąc później, jak znowu się pojawiła taka oferta – odwiedziłem tylko ten market, w którym najregularniej robię codzienne zakupy. Też nie było. W końcu udało mi się to kupić za bodajże 4 falą promocji…   I tak jest z wieloma rzeczami – dlatego nie warto tracić czasu na przeglądanie gazetek, a tylko rozglądać się podczas rutynowej wizyty w sklepie…