Matematyka powierzchniowa

Wspominałem już wcześniej o ciekawym sposobie w jaki mierzy się w Danii powierzchnię mieszkania. Czyli poza samym mieszkaniem dodaje się do ogólnego metrażu powierzchnię balkonu, piwnicy oraz część powierzchni wspólnych. Do napisania tego postu skłoniła mnie ostatnia wizyta w oferowanym mieszkaniu – w którym do jego powierzchni dołączono chyba pół sąsiedniego mieszkania…

W każdym bądź razie odwiedziłem dalekie przedmieścia Kopenhagi, czy też właściwie sąsiednie miasteczko by zerknąć na dość drogie, 60 metrowe mieszkanie. Przed przyjazdem wydawało mi się, że po pierwsze – skoro jest daleko i drogo, to pewnie standard wykończenia mieszkania będzie wysoki, a po drugie – po obejrzeniu planu mieszkania, że pośrednik oferujący te mieszkanie powinien zmienić grafika. Bo troszkę się nie zgadzał rozmiar mieszkania z meblami które na tym planie były wklejone. No ale, przewidywania przewidywaniami, życie życiem…

Zaczęło się typowo, pośrednik pokazujący mieszkanie się spóźnił godzinę, bo się mu pomyliło. Wspominałem o „wysokiej” jakości usług tutaj? W każdym bądź razie, po wejściu do mieszkania okazało się, że grafik miał rację z tymi meblami. Mieszkanie które miało mieć 60 metrów kwadratowych, miało troszkę mniej. Spodziewałem się nauczony doświadczeniami, że będzie miał jakie 50, ale okazało się że to raczej 35 – 40 metrów. Standard wykończenia: najtańsze panele na podłodze i kuchnia w stylu przechodzona Ikea.

Cóż, podziękowałem i wróciłem do domu. Każde doświadczenie uczy. Ale i tak najbardziej mnie rozśmieszyło to co zobaczyłem kilka dni później. Otóż ten sam pośrednik, w tym samym bloku zaoferował dwa mieszkania: 62 metry kwadratowe i 69 metry kwadratowe. Patrząc na plan – lustrzana kopia, zapewne jedno po lewej stronie schodów, drugie po prawie. Ale dlaczego taka różnica w metrażach? Nie wiem, nie chciało mi się tłuc na przedmieścia się przekonać…