Nie do końca doskonałe kaucjonowanie

Dania jest krajem w którym dość dużą uwagę poświęca się ekologicznemu podejściu do otaczającego nas świata. Jednym z aspektów tego podejścia jest dość rozbudowany system kaucjonowania butelek i puszek. Nie do końca idealny moim zdaniem - ale na pewno jest to rozwiązane w dużo lepszy sposób niż u nas…

Prawie każda butelka szklana, plastikowa oraz puszka jest oznaczona logiem kaucjonowania i przynależy do jednej z trzech grup - kaucja za te opakowanie wynosi 1, 1,5 lub 3 korony. W każdym większym sklepie można znaleźć maszynę która “łyka” butelki i drukuje kwitek, na podstawie którego udzielany jest w kasie rabat odpowiedniej wysokości. Wszystko jasne i proste, aczkolwiek jak to zwykle bywa, jest parę ale.

Po pierwsze, nie wszystkie butelki są objęte tym systemem. Co powoduje, że nie wszystkie “wracają” do sklepów. Co powoduje, że nawet jeśli dużo mniej widzi się walających się krzakach butelek - to jednak te od mocniejszych napitków się trafiają.

Po drugie, maszyny odpowiedzialne za przyjmowanie butelek nie są do końca przetestowane i czasem mają “humory”. Zdarzyło mi się wielokrotnie, że maszyna niezbyt miała humor przyjąć jakąś butelkę pomimo kilkukrotnych prób. Tak samo kilka razy mi się zdarzyło, że pomimo zaakceptowania butelki, nie była ona doliczana do rachunku. Cóż, korona nie majątek, ale zawsze jakiś tam niesmak się pojawia…

Po trzecie, istnieje całkiem duża grupa osób, która zarabia na życie, czy też dorabia sobie zbierając butelki - co się chwali, bowiem nie walają się one tak jak na bulwarach wiślanych po weekendowej nocy. Ale, jak to zwykle, jest jakieś ale. Po pierwsze, osoby zbierające dbają o swoją efektywność i jak tylko zgarną jakąś butelkę, to niezwłocznie wylewają jej zawartość - by nie taszczyć nie potrzebnie więcej niż jest to konieczne. Co powoduje, że przy popularniejszych koszach można się natknąć na nie do końca estetyczne i zdecydowanie niezbyt dobrze pachnące i lepiące się plamy. Drugą uwagą jest to, że osób zbierających jest naprawdę sporo i w miejscach popularnych - przykładowo jak parki w słoneczne dni - jest duża konkurencja zbieraczy. I by uprzedzić współwzbieraczy starają się oni idealnie wpasować w moment zakończenia konsumpcji, pytając czy już można. W miły i nienachalny sposób, ale będąc zapytany po raz dziesiąty w ciągu kilku minut, zaczyna być to denerwujące…

W każdym bądź razie, fajnie że jest tutaj jakiś system wspierający surowce wtórne, ale zawsze jest miejsce na udoskonalenia.