Odruchy obywatelskie

Miałem okazję ostatnio być świadkiem jednego małego zdarzenia, które spowodowało u mnie lekką refleksję na temat postaw obywatelskich – a dokładniej różnic w podejściu moim, które zostało ukształtowane w Polsce, a tutejszymi. Nie było to jakieś wielkie czy dramatyczne wydarzenie, ale jednak dało mi troszkę do myślenia.

Otóż zdarzyło mi się wracać późniejszą nocą do domu i jako że pociąg do mojej wsi nie jeździ o tej porze tak często, to spędziłem chwilkę na peronie. Była tam też jedna kobieta, która sprawiała wrażenie osoby będącej mocno pod wpływem, podśpiewywanie pod nosem, tańce na peronie i tym podobne. W pewnym momencie, najwyraźniej naszła ją ochota na troszkę bardziej ryzykowną zabawę i zaczęła tańczyć na krawędzi peronu.

Dla mnie, ocena takiej sytuacji jest jasna. Po pierwsze, jest to nie moja sprawa. Po drugie, jeśli pani szuka guza, to jest to jej sprawa. Nawet jeśli jest się w radosnym stanie świadomości, to jednak jest to osoba dorosła i odpowiadająca za swoje czyny. Więc mogę się przyglądać z zainteresowaniem sytuacji, ale nie ma powodów do interwencji.

Natomiast tubylcy zareagowali inaczej. Jak tylko zostało ogłoszone, że zaraz nadjedzie pociąg, to od razu kilka osób podeszło do pani, poprosiło ją o oddalenie się od krawędzi. Jak pani po chwili wróciła twierdząc, że ona chce tańczyć na krawędzi, to bez słów ludzie zaczęli ze sobą współpracować. Jeden stał przy pani i tłumaczył jej, że nie wolno tak robić, natomiast dwóch innych pilnowało tej strony i krawędzi peronu, która tak najwyraźniej przyciągała panią. A gdy pociąg się zatrzymał, cała ta grupa odprowadziła panią do drzwi.

Bardzo interesujące jest te troszkę inne podejście, bowiem Duńczycy są narodem zimnym i zamkniętym w sobie. Jeśli nie ma takiej konieczności, to nie wchodzą w interakcje z obcymi. A tutaj, kiedy zauważono coś, co może być niebezpieczne – od razu zareagowało kilka osób, w sposób bardzo spokojny i stanowczy. Bardzo obywatelska postawa…