Wakacje

Ostatnie dwa tygodnie lipca oraz pierwszy tydzień sierpnia to tutaj bardzo fajny okres. Bowiem prawie wszyscy wyjeżdżają na wakacje i w biurze nastaje cisza i spokój. Co jest bardzo fajne, bowiem może człowiek wreszcie skoncentrować się na swojej pracy a nie na typowych dla większych firm spotkaniach i innych marnowaczach czasu.

Co prawda potem wszyscy po wakacjach odczuwają potrzebę nadrobienia czasu i spotkań jest więcej, ale to po pierwsze inna historia, a po drugie przez pierwszy tydzień po urlopach nie ma co zaczynać pracy, bo spotkania nie pozwalają na nic.

W każdym bądź razie dla mnie też to był bardzo fajny okres. W pracy cicho, na pracowym obiedzie mało kto miał potrzebę przeszkadzania, a i w piątki koledzy i koleżanki ewakuowali się na tyle wcześnie, że troszkę głupio było zostawać do „normalnej” godziny zakończenia pracy… Żyć, nie umierać.

Troszkę gorzej jest poza pracą. Bo sporo mniejszych sklepów też ma przerwę urlopową – więc jeśli nie kupuje się tylko w supermarketach, można się zaskoczyć i pocałować klamkę. Ale, jakby na to nie patrzeć, ludzie w takich sklepach też mają prawo do urlopu… Dodatkowym plusem są luzy na ulicach. Dojeżdżając rowerem do pracy, w porannym szczycie często zdarzało mi się być częścią rowerowego korka, będąc prawie zmuszonym do rozpychania się łokciami podczas ruszania spod świateł. A teraz pełen luksus. W drodze do pracy spotykam tylko pojedynczych rowerzystów i mogę się w pełni cieszyć pięknymi okolicznościami. Albo dosypiać w trakcie jazdy…

Ktoś pewnie spyta o pogodę, czy też to lato czuć w Kopenhadze. Cóż, ten rok jest chłodniejszy od poprzedniego i ciepłe są raczej godziny niż dni. Jest już początek sierpnia, a mi nie udało się jeszcze wykąpać w pobliskim morzu. Co prawda w zeszłym roku przeważnie kąpałem się w warunkach które określiłbym jako „chłodne”, a tym roku nie było nawet tego – może poza jednym dniem, kiedy niestety inne obowiązki mi nie pozwoliły na cieszenie się z bliskości morza… Ale może jeszcze w tym roku się uda. Może…