Jeden dzień (One day), USA 2011

Nie jest to żaden film będący jakimkolwiek wydarzeniem, ot zwykła komedia romantyczna, jakich pełno w naszych kinach w każdej chwili – ale posiada ona kilka zalet, które powodują że warto na nią pójść. Samemu czy też w parze. Niezależnie od tych zalet, ciekawi mnie czy fakt iż akcja tego filmu dzieje się w Wielkiej Brytanii powoduje że duże lepiej się go ogląda, bo przecież jest rzeczą powszechnie wiadomą iż brytyjskie filmy z tego gatunku są dużo lepszej jakości i sprawiają przeważnie większą przyjemność widzowi – czy to może sam brytyjski akcent daje taki efekt…

Ale wracając do zalet. Pomimo tego, że nie jest to czystej krwi komedia romantyczna, i nie kończy się w momencie „a po ślubie żyli długo i szczęśliwie”, tylko troszkę później – jest bardzo lekko opowiedziana i bardzo przyjemna w oglądaniu. Tak trudne tematy, jak śmierć czy też radzenie sobie ze stratą czy też te troszkę łatwiejsze, czyli rozpad związków, są podane w sposób na tyle lekki i nie przytłaczający, że nie wychodzi się z seansu zdołowanym czy też pełnym czarnych myśli, ale raczej zadumanym nad meandrami codzienności. Co wcale nie jest takie łatwe do osiągnięcia patrząc na sporą grupę filmów poruszających tego typu tematu.

Nie wiem, może to oznaka starzenia się, ale też dobrze mi się oglądało ten film z pobudek sentymentalnych. Całkiem fajna ścieżka dźwiękowa, pełna „hitów” z dawniejszych – no może nie tak dawnych, bowiem z lat 90-tych – a także te mało wysmakowane wspomnienia wiążące się z tamtym czasem. Czyli stroje i fryzury. Co prawda nie jest to nasza tubylcza przeszłość, ale jednak bardzo podobna do tego co się działo u nas. A dzisiaj to troszkę rozczula. I rozśmiesza. Ale to już szczegół…

No i, last but not least, zawsze miło jest patrzeć na Anne Hathaway. Aktorka obdarzona naprawdę sporym talentem, która świetnie potrafi się odnaleźć w takim „lżejszym” repertuarze. W dodatku tutaj jej postać może być czymś więcej niż tylko stereotypowym dla tego typu kina podlotkiem, jest to pełnokrwista postać, która ma bardzo fajne poczucie humoru i nie jest tylko odbiciem samczych starań. Ba, facet w tym filmie zdecydowanie jest bardziej pobieżnie potraktowany.

Moja ocena: 7/10