Kobiety pragną bardziej (Hes Just Not That Into You), USA 2009

Amerykanie określają taki typ filmu stwierdzeniem „chic flick”. I to jest chyba najlepsze podsumowanie treści tego filmu. Jest tutaj wszystko co powinien posiadać szanujący się filmik dla piękniejsze części publiczności. Nawet jego bohaterki są na tyle atrakcyjne, że powinny wynagrodzić spędzony na oglądaniu tego filmu czas facetom zaciągniętym nań w ramach towarzystwa. I to nic że jest to film nudny, przewidywalny i słodki niczym mocno przeterminowany słodzić. W końcu on ma rozweselić i wprawić w błogi nastrój widzów, a nie zmuszać do myślenia na tematy egzystencjalne osoby go oglądające... Więc postacie są schematyczne i opisane grubą kreską, Złe postępki są w przykładny sposób ukarane, a wielkie uczucie jest w stanie pokonać wszystko. Co prawda nie jest to ekranizacja harleqiuna, tylko jednego z odcinków „Seksu w wielkim mieście” - ale poziom aż tak różny nie jest.

Podobnie jak w fabule, sam film nie dostarcza żadnych zaskoczeń. Wszystko jest zrobione na odpowiednio wysokim poziomie – więc jeśli chodzi o sprawy techniczne nawet nie ma co pisać, bo wiadomo jak to się robi w Ameryce. Tylko i aż tyle. No ale, oglądnaie tego filmu ma tylko dostarczyć powodów do przytulenia się przed ekranem – a nie dawać powody do dyskusji dla klubów filmowych rozsianych po całym świecie... I tak też potraktowali ten film aktorzy w nim występujący. Ładnie się na nich patrzy, aczkolwiek nie ma potrzeby by się przejmować tym co się dzieje w życiu ich filmowych postaci. I nie da się ukryć, że dla męskiej części publiczności całkiem przyjemnym obrazkiem jest Scarlett Johansson w bieliźnie – lub jak ktoś woli brunetki, to dość zapadająco w pamięć uwodząca swojego męża Jennifer Connelly. A po chwili znowu można zapaść w drzemkę. Natomiast nie znam się gustach kobiecych, ale pewnie na Benie Afflecku czy Bradleyu Cooperze też można oko zawiesić.

No ale – już chyba za dużo się rozpisałem o filmie, który zapomina się parę chwil po wstaniu z kinowego fotela. Nie wiem nawet czy jego wspomnienie dociera do wyjścia z kina. Ale za to w domowym zaciszu pewnie będzie przydatnym punktem do uczczenia jakieś tygodnicy czy miesięcznicy ze swoją drugą połową. Ale wyświetlanie w czasie rocznicy to raczej ten film nie zasługuję...

<p id=”“ocena””> Moja ocena 4/10</p>