Moje życie beze mnie (My life without me), Hiszpania Kanada 2003

""Moje życie beze mnie"" jest drugim filmem Isabel Coixet jaki możemy w ostatnim czasie oglądać na ekranach naszych kin. Podobnie jak ""Życie ukryte w słowach"" jest to kameralny dramat którego główną siłą są postacie. Reżyserce i jednocześnie autorce scenariusza udało się uniknąć łzawego sentymentalizmu czy zbytniego epatowania chorobą, która rozwija się jakby w tle, przypominając się tylko z rzadka. Historia godzenia się ze światem i umierania Ann pokazana jest w przepiękny sposób, który powoduje, że mimo ponurej tematyki, widz wychodzi z seansu podniesiony na duchu - śmierć może jest i straszna, ale nie należy siedzieć i płakać z tego powodu, tylko trzeba cieszyć się każdym dniem, który jest nam dane przeżyć.

Dużym atutem są epizodyczne postaci, takie jak lekarz mający problemy z mówieniem pacjentom gorzkiej prawdy czy też siedzący w więzieniu ojciec bohaterki, grany przez Alfreda Molinę, dodają filmowi pewnego uroku i podkreślają grę Sarah Polley w tytułowej roli. Pokazuje ona w bardzo wiarygodny sposób proces wychodzenia Ann z uśpienia, w jakim dotychczas żyła, powoduje że widz ze zrozumieniem podchodzi do poszczególnych punktów z jej listy - nawet tych wątpliwych moralnie (zdrada męża czy rozkochanie w sobie faceta z pełną świadomością jak to uczucie się skończy). Szkoda, że przyszło nam czekać na ten obraz aż cztery lata, spowoduje to, że film przejdzie przez nasze ekrany bez większego echa. A jest to film który zdecydowanie warto obejrzeć.

Moja ocena: 8/10