Nigdy nie mów nigdy, Polska 2009

Polska komedia romantyczna. I to powinno chyba wystarczyć za opis tego filmu. Bo już od dawna jest tak, ze kazdy z tych filmów wyglada jakby pochodził z jednej sztampy. I tak, jest tutaj mała zmiana, bowiem wygląda na to, że głównym celem bohaterki jest posiadanie dziecka a nie faceta, ale szybko się okazuje iż jednak jedynym sposobem by życie stało sie pełne i uporządkowane jest facet. No ale, by do tego dojść musimy najpierw przejść przez kilka zakrętów, które niby mają zasiać niepokój wsród widzów – bowiem samotna matka to przecież rzecz niebywała w Polsce – ale zanim ta myśl zdaży zakiełkować w umysłach, to już wiemy ze happy end nas jednak spotka…

Tak swoją drogą jest to ciekawe, jak pokazana jest główna bohaterka. Bowiem niby jest ona bardzo dobrą profesjonalistką – ale wystarczy rzut oka na interesującego faceta i już ma problemy z koncentracją. A jak go spotka – to od razu odrzuca swoje zasady w kąt i ryzykuje prawie wszystko dla paru chwil przyjemności. No i później. Kobieta sobie ledwo radzi z bliźniakami – ale pojawia sie ON i od razu jest pięknie, ładnie i przyjemnie. Tak swoja droga – jakby mi ktoś z moimi dziećmi próbował inscenizować „Pancernika Potiomkina” to raczej nie skończyło by się to uśmiechem tylko zrzuceniem delikwenta w ślad za wózkiem…

Ale oczywiście, zanim zdążymy do „szczęśliwego” zakończenia dotrzeć, czeka nas kilka obowiązkowych elementów dla tego naszego swojskiego gatunku filmowego. I tak, główna bohaterka mieszka w ogromnym mieszkaniu urządzonym tak, ze dekorator wnętrza pewnie dostał za to nagrodę – bo przecież każdy w Warszawie tak mieszka. Ma przyjaciółkę, która udziela jej wielu dobry rad, ale tak naprawdę jest potrzebna tylko po to by troszkę zapełnić film, bo przecież długometrażowy film nie powinien trwać mniej niż 90 minut. Dzieci jeśli sie pojawiają to są dużo bardziej rozsądne i inteligentne od dorosłych. Obojętnie czy maja naście czy kilka lat. No i obowiązkowy w filmie jest bardzo nachalny product placement. Bo przecież nie można do końca wierzyć w widzów i film musi być zrealizowany najmniejszym kosztem. Tak wiec dziękujemy ci producentowi jogurtu i portalowi ofert pracy za ten fajny film. Swoja droga ciekawe czy pewnej firmie medycznej przybędzie klientów, jeśli pokazano tutaj, ze pacjentki gratis do porady medycznej dostają kazanie na temat swoich grzechów młodości…

Chyba jedynym zaskoczeniem w tym filmie jest kompletnie niepotrzebna scenariuszowo nagość. Coś, co aż tak często sie w rodzimym kinie nie zdarza. Chociaż, skoro ma sie w obsadzie tak sympatycznie wyglądająca aktorkę jak Anna Dereszowska – to chyba nie ma co sie dziwić reżyserowi, ze zdecydował sie ta okazje maksymalnie wykorzystać… Ale czy dla kilku scen z ładną aktorka warto poświęcić dwie godziny na wizytę w kinie?

Moja ocena: 4/10