Obcy / Die Fremde, Niemcy 2010

Dla mnie było to spore rozczarowanie, po przeczytaniu wcześniejszych – dość entuzjastycznych recenzji. Ale nie zdziwię się, jeżeli w plebiscycie publiczności ten film zajdzie wysoko. Bowiem wykorzystuje on modne tematy, gra na emocjach a kończy modelowym wręcz wyciskaczem łez. Swoją drogą chyba pierwszy raz zdarzyło mi się śmiać się (dodam że dyskretnie) na widok tak tragicznych wydarzeń. Bowiem zastanawiałem się, jak uda się autorce filmu jeszcze bardziej zagrana emocjach widza, jeśli na początku filmu pokazuje sceny z chronologicznego zakończenia. I w momencie gdy stwierdziłem, że mój pomysł jest zbyt wyświechtany – to okazało się że dokładnie on został wykorzystany…

W dodatku twórczyni tego filmu idzie strasznie na skróty pokazując nam głównych bohaterów. A więc – mąż bohaterki w pierwszej swojej scenie bije dziecko, a w drugiej ją gwałci. Potrzebujemy coś więcej o nim wiedzieć? Kamera w pewnym momencie koncentruje się na jakimś facecie, kompletnie bez związku z aktualną akcją – trzy sceny później jest to nowy gach naszej głównej bohaterki. Skoro z przedstawieniem osób dramatu twórczyni idzie na taką łatwiznę, to dlaczego miałaby nie iść na skróty z opowieścią. Tak więc, chociaż bohaterka robi różne głupoty – to punkt po punkcie realizuje modelowy przykład odejścia z dysfunkcyjnego środowiska. Bo to w zamyśle został stworzony modelowy film pokazujący jak działać kobietom w tego typu sytuacji. I jak bardzo dobrze i pomocnie skonstruowany jest niemiecki system pomocy osobom w trudnej sytuacji rodzinnej.

Swoją drogą bardzo mnie ubawiło to, że głowa rodziny po radę jak odzyskać honor jedzie gdzieś na prowincję Turcji. Bo przecież żaden Iman w cywilizowanej europie by nie poradził takiego sposobu na pomszczenie dobrego imienia rodziny. „My” jesteśmy cywilizowani w końcu…

Moja ocena: 3/10