Szpieg (Tinker, Tailor, Soldier, Spy), W. Brytania 2011

Thriller szpiegowski w dobry stary stylu. Gdzie nie ma miejsca na bijatyki, strzelaniny i gadżety. Tutaj prawie wszystkie informacje są przekazywane za pomocą dialogów, a od siły dużo bardziej ceni się umysł. A „wartościowość” filmu można poznać po tym, że pomimo iż składa się on w przeważającej większości z długich monotonnych scen dialogowych – to ani przez chwilę nie ma okazji do bycia znudzonym tym co dzieje się na ekranie. Wręcz przeciwnie – napięcie, w jakim obserwuje się wydarzenia na ekranie, pozostaje na stałym poziomie przez cały okres trwania filmu. Pomimo tego, że sam film jest nakręcony w mocno chłodnych i odstraszających barwach.

Bez wątpienia największym atutem tego filmu jest poczucie autentyczności, z jakim ogląda się ten film. Świetnym tego przykładem może być jedna z pierwszych scen, która odbywa się gdzieś w stolicy Węgier. Szpieg mający się spotkać z kandydatem na uciekiniera siedzi w kawiarni z widocznym napięciem. I z każdą chwilą widać jak jego wewnętrzna paranoja walczy z obiektywną oceną zagrożenia. Kelner może być spocony bo jest gorąco – ale też może byś zestresowanym tajniakiem, podobnie jak kręcący się w pobliżu ludzie niby bez celu. A film składa się z wielu takich scen.

Jedyną chyba rzeczą do jakiej można się w tym filmie przyczepić jest jego nadmierna skrótowość wynikająca zapewnie z ograniczeń długości filmu. Główny bohater dowiaduje się tylko i wyłącznie tego co może służyć rozwojowi fabuły, nie ma żadnych mylnych tropów czy też wątków pobocznych, idziemy prostą linią od rozpoczęcia śledztwa do złapania szpiega. Nawet, wydawało by się niezbyt potrzebny, osobisty wątek zostaje w końcówce odpowiednio wpasowany w całą historię. Jest też tak, że kolejnych faktów przybliżających nas do rozpoznania kreta dowiadujemy się w odpowiednim tempie, tak by nie skrócić za bardzo fabuły – najlepszym tego przykładem jest sposób w jaki radziecki wywiad dowiedział się o rozmowie między dwoma angielskimi agentami w pierwszej scenie filmu. Dla mnie byłoby to pierwsze pytanie w momencie w którym główny bohater dowiaduje się szczegółów tego spotkania – ale znając odpowiedź na nie, film skończył by się w połowie. A tak, to pytanie pada dopiero na samym końcu, jak już znamy szpiega…

Moja ocena: 8/10