Trzy doby w Oslo - dzień drugi

Oslo, Fiord w niezbyt pogodny dzień <P> Zakupienie karty Oslo City Pass w najdłuższej wersji, czyli 72 godzinnej, daje również jeden dodatkowy bonus. Można wybrać się na darmowe zwiedzanie fiordu trwające dwie godziny i połączone z bufetem krewetkowym. Krótsze wersje karty pozwalają zakupić bilet ze zniżką. Warto się na taki rejs wybrać, ale tylko jeśli nie musimy za niego płacić – chyba że jest się turystą który lubi być dowiezionym pod każdą z atrakcji. I najlepiej jak może je sfotografować nie ruszając się z krzesła. Więc jeśli goni nas czas, to można sobie tą atrakcję odpuścić, jeśli nie, to statek wypływa codziennie o 10.30 w sezonie sprzed ratusza. Co do smaku krewetkowego bufetu się nie wypowiadam, bowiem zbytnim specjalistą w tym temacie nie jestem… </P> Oslo, twierdza Akerhus <P> Zaraz obok miejsca do którego dobija statek znajduje się twierdza Akerhus. A w niej są trzy interesujące muzea. Sam zamek (Akerhus Slott), muzeum poświęcone okupacji hitlerowskiej (Norges hjemmerfrontmuseum) oraz muzeum sił zbrojnych (Forvarsmuseet). Niestety podczas mojego pobytu nie można było zwiedzać zamku, ponieważ odbywały się w nim jakieś rządowe uroczystości. Na szczęście pozostałe dwie miejscówki były otwarte i można było poznać kawałek historii tego kraju. </P> Oslo, wewnątrz twierdzy Akerhus <P> Zwiedzając muzeum poświęcone oporowi zbrojnemu podczas niemieckiej okupacji miałem wrażenie, że chyba z tego miejsca inspirację brali twórcy warszawskiego muzeum powstania warszawskiego, bowiem spora ilość rozwiązań w prezentowaniu eksponatów czy też wydarzeń historycznych jest w obu placówkach jednakowe. Sam wystawa jest dość interesująca, pokazująca nie tylko samo norweskie podziemie, ale również pozwalająca zobaczyć jak Norwegowie radzą sobie z faktem istnienia kolaboracyjnego rządu Quislinga. Ponieważ w Polsce tego typu wydarzenia nie było, to jest to dość pouczające doświadczenie. </P> Oslo, Twierdza Akerhus <P> Idąc w kierunku muzeum poświęconemu norweskim siłom zbrojnym można natknąć się na zmianę warty – co w każdym kraju jest interesującym doświadczeniem. Tutaj dla mnie było szczególnie, ponieważ miałem okazję zobaczyć jak dowożeni są gwardziści w uroczystych mundurach mikrobusem. Samo muzeum jest dość typowe dla tego typu placówek, aczkolwiek dość bogate w eksponaty. Przedstawia historię uzbrojenia wojsk norweskich od czasów średniowiecznych po drugą wojnę światową. Przed budynkiem zaparkowane są dwa pojazdy pancerne. Wystawa stała znajduje się na piętrze, natomiast na parterze przy wejściu jest miejsce na wystawy tymczasowe. Podczas mojego pobytu dotyczyła ona angielskiego bombardowania Kopenhagi z 1807 roku. Wystawa warta obejrzenia. </P> Oslo, Akerhus - zmiana warty <P> Potem przyszedł czas na powolne wracanie w kierunku metra – powolne, ponieważ po drodze znajdowały się dwa interesujące mnie miejsca… Najpierw muzeum sztuki współczesnej (Astrup Fearnley Museet). Którego całą powierzchnię zajmowała wystawa twórców dalekowschodnich. Cóż, całkiem interesująca, aczkolwiek nie wiem czy można nazywać to sztuką. Raczej ciekawostkami z pogranicza aranżacji przestrzennej oraz video-performasu. Troszkę dalej znajduje się obiekt dużo ciekawszy, czyli dość małe muzeum filmu (Filmmuseet). Krótka, ale ciekawa trasa opisująca głównie dzieje sztuki filmowej w Norwegii, ale pozwalająca na przekonanie się jak rozwijała się ona na przestrzeni czasu. </P> Oslo, Muzeum Muncha <P> Później czas na krótką przejażdżkę metrem do Troyen, gdzie poza słynnym muzeum poświęconym Munchowi znajduje się kilka interesujących ale niedocenianych placówek. Czyli Muzea zoologiczne, geologiczne i paleontologiczne. Troszkę zatrzymane w czasie, bowiem w nich czeka na zwiedzających obrazek doskonale znany z polskich muzeów – czyli eksponaty w gablotach i wnętrza, które same w sobie mogłyby być zabytkiem. Ale nie zmienia to faktu, że warto je odwiedzić dla samych interesujących rzeczy do oglądania. Zaczynając od szkieletu tyranozaura, poprzez faunę wszystkich kontynentów, aż po bogactwo kształtów i kolorów wszelkiego rodzaju minerałów. A na deser jest okoliczny ogród botaniczny, w którym – szczególnie w okresie letnim – uderza nas orgia barw i zapachów. Można tam spędzić sporo czasu śledząc różne gatunki roślin. Niby coś normalnego – ale warte odwiedzenia… </P> Oslo, ogród botaniczny