Obserwacje na siłowni

W ostatnim czasie życie zmusiło mnie do przeproszenia się z siłownią i w miarę regularnego odwiedzania go. Nie jest to może powód do pisania wpisu, ale ponieważ uważam czas spędzony tam za dość nudny, to staram się poświęcić choć część mojej uwagi otaczającym mnie ludziom. Bo cóż innego może zrobić człowiek, którego ćwiczenia ani nie bawią, ani nie zajmują. A odpowiednią ilość powtórzeń trzeba odbębnić.

I największym dla mnie zaskoczeniem jest to, że w porównaniu z polską siłownią – nie ma żadnych zasokczeń. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że nacja, która jest bardzo skoncentrowana na sporcie i swoim dobrym samopoczuciu, będzie jakoś inna od nas, gdzie my chyba bardziej jesteśmy zachłystnięci tym przybytkiem a nie ma jeszcze u nas odpowiedniej kultury – w której jest to środek do celu, jakim jest zdrowie czy odpowiednia sylwetka, a nie sposób na pokazanie się. Najwyraźniej źle oceniałem tutejszy naród, bo tutaj jest dokładnie tak samo…

U nas często można było spotkać osoby których czymś w rodzaju celu życiowego jest jak najdoskonalsza sylwetka – i tu też widzę sporo osób, które równie wielką uwagę poświęcają ćwiczeniom, jak i notowaniu w podręcznym kajeciku, ile powtórzeń, obciążenie, w jakim czasie i ile było oddechów odpoczynku pomiędzy poszczególnymi seriami. Podziwiam pasję, aczkolwiek nie jest to moja bajka.

Są też ziomki, koledzy, którzy odwiedzili siłownie bardziej dlatego że wypada odwiedzać siłownię, niż dlatego że chcą coś wyćwiczyć – i teraz poświęcają większość czasu na gadanie ze sobą w spoczynku, a jeśli cokolwiek uda im się zrobić, to musi to być okraszone wymianą uwag na temat techniki i wzajemnych pouczeń. Przyznam się szczerze, że nigdy nie rozumiałem tego zwyczaju chodzenia do siłowni w parach – w końcu nikt za mnie ćwiczenia nie zrobi, a tylko będzie mnie rozpraszał.

Kolejną grupą są „zadaniowcy”. Z jakiś względów muszą odwiedzać siłownie – i teraz dokładnie się z tego wywiązują. Tak więc strój najnowszy, odpowiednich firm. Pełna koncentracja na zadaniu, jęki i stęki słychać na drugim końcu pomieszenia, a każde ćwiczenie wykonywane jest tak, aby zmaksymalizować wynik. Czyli szybko, perfekcyjnie i do następnego punktu programu. Chyba do nich mi najbliżej, ale sporo mi brakuje do takiego poziomu poświęcenia, koncentracji i profesjonalizmu…

Chociaż, jak się teraz zastanawiam, to jest jedna grupa ludzi, których u nas się nie spotyka. To emeryci, którzy dbają o swoje zdrowie. I jest ich całkiem sporo. Całkiem to sympatycznie wygląda, kiedy obok Ciebie ćwiczy sześciedzięcio- czy siedemdziesięciolatek. Czasem tylko lekko człowiek się wstydzi, kiedy potrafią oni zarzucić sobie większe obciążenia. Ale to już tylko i wyłącznie moja wina…