Jak nie urok...
Znowu będzie coś o niespokojnej ostatnio pogodzie. Dania jest małym krajem, w którym raczej pogoda nie powinna się mocno różnić pomiędzy poszczególnymi rejonami - szczególnie ze klimat jest „wygładzany” przez otoczenie – ponoć w żadnym miejscu w tym pięknym kraju nie ma dalej niż 60 kilometrów do wybrzeża. Ale w poprzedni weekend zdarzyło się coś, co ładnie pokazuje, iż pogoda nam się troszkę zbiesiła w ostatnim czasie. W odległości mniej więcej 200 kilometrów, kraj odwiedziły dwa, dość znacząco różniące się, zjawiska.
Z jednej strony, południowa Jutlandia znowu została odwiedzona przez podtopienia, gdzie stan wody na wybrzeżach podniósł się o ponad półtora metra. Tak jak pisałem w jednym z poprzednich wpisów – fajnie mieszkać blisko wody, ale też powoduje to, że takie niespodziewane, czy też raczej coraz częstsze, zjawiska zalewają nie tylko piwnice, ale już potrafią urządzać metrowej głębokości basen w salonie. Jak to opowiedziała jedna z poszkodowanych w tutejszych wiadomościach, jeszcze nie zdążyła ustalić z ekipą remontową kosztu skucia tynków i wymiany podłogi, a już ma trochę więcej do naprawy. Ten sezon będzie naprawdę trudny dla ubezpieczycieli…
Z drugiej strony, środkową i północną Jutlandię nawiedziły spore – jak na Danię – opady śniegu i zamiecie, połączone z kilkunastostopniowym mrozem. Śnieg w Danii nie jest niczym niezwykłym w zimie, ale przeważnie jest to maksymalnie kilkucentrymetrowa warstwa, która znika po dniu czy nawet kilku godzinach. Nic wartego zapamiętania. A tutaj spadło grubo ponad pół metra i w dodatku został on z nami troszkę dłużej. Ba, doszło nawet do sytuacji znanej raczej z USA, niż z małego europejskiego kraju – na jednej z autostrad utworzył się korek, który zmusił kierowców do spędzenia nocy w swoich samochodach. A wszystko to działo się w odległości kilkunastu-kilkudziesięciu kilometrów od Aarhus.
Swoją drogą, ten korek był bardzo wybitnym przykładem jak nietypowa jest to sytuacja dla tego kraju. Bo nic nie zadziałało tak jak powinno. Służby nie były w stanie usunąć blokującej ruch ciężarówki, policja nie dotarła do zablokowanych ludzi, nie było też dla nich informacji co się dzieje. Nie wspominając o dostarczeniu jakiś ciepłych napojów, posiłków czy kocy. W sąsiedniej Szwecji również doszło do takiego korka i tam do akcji wkroczyło wojsko, które ewakuowało ludzi i rozmontowywało barierki pomiędzy pasami (w obu przypadkach przeciwległy pas był przejezdny)…
A i też doszło do bardziej długotrwałych konsekwencji. Jedno z niewielu naprawdę pięknych miejsc przyrodniczych – około stumetrowy odcinek klifów na Møns zawalił się do morza. Szkoda, bo to zapierające dech w piersiach miejsce, ale też naturalna kolej rzeczy. Ponoć w przyszłym tygodniu mróz ma zelżeć, ale wtedy nadejdzie kolejny problem. Czyli roztopy i ryzyko podtopień. Niespokojny czas nadszedł…