Komunikacja z mieszkańcami

Ostatnio kilka razy napisało do mnie miasto. Nie dlatego, że coś przeskrobałem czy też z powodu jakiś wielkich zmian – po prostu, w Danii uważa się, że mieszkaniec powinien być poinformowanych o wszelkich ewentualnych niedogodnościach (które mogą go dotyczyć). Dwie wiadomości dotyczyły remontu pobliskiej – o kilkaset metrów – szkoły, a jedna o trwającym od jakiegoś czasu remoncie równoległej ulicy.

Chyba najciekawszą rzeczą były informacje o remoncie w szkole. Otóż, będzie tam wymieniany dach oraz remontowana sala gimnastyczna. Czyli nic wielkiego. Ale dostaliśmy również informację, należy spodziewać się ruchu ciężarówek oraz zwiększonego hałasu. Miło, że poinformowano. Ale, ciekawsza była następna wiadomość, o remoncie sali. Otóż, żeby uczniowie nie byli zbytnio stratni na tym całym remoncie, to postanowiono zająć kawałek – ślepej – ulicy, zbudować tam odkryte boisko do street basketu, opakować to wysokimi kratami, tak by nigdzie piłki nie poleciały oraz dodać odpowiednie oświetlenie, bo w końcu wieczory bywają długie.

Ale, wracając do wiadomości, dostaliśmy informację, że po pierwsze, w danych dniach będzie to wszystko budowane. Dodatkowo zwrócono nam uwagę, że użytkowanie boiska łączy się z dodatkowym hałasem, zanieczyszczeniem światłem i możliwym większym ruchem pieszych. W godzinach działania szkoły. Z mojego punktu widzenia, czyli z odległości kilkuset metrów, gdyby nie te wiadomości, to pewnie nawet bym tych zmian oraz niedogodności nie zauważył.

Dostałem też wiadomość o remoncie równoległej ulicy. Co też jest bardzo miłym gestem, bowiem pracując w domu, dowiedziałem się, kiedy po okolicy będą krążyć walce i ciężarówki z asfaltem czy też, kiedy będą młotami pneumatycznymi zrywać jakieś tam fragmenty asfaltu. W końcu po to jest ta rozpiska, kiedy można się spodziewać jakich prac.

Muszę powiedzieć, że jest to bardzo miłe, że jestem traktowany przez „władzę” jako parter, którego komfort czy też możliwość przygotowania się do czegoś, jest równie istotne, jak wykonanie planów inwestycyjnych przez miasto. Bo w końcu, jeśli miastu zależy na mnie, to dużo łatwiej mi przyjdzie dbać o wspólne rzeczy w tym mieście…