Formalności po przyjeździe

Będąc przyzwyczajonym do polskich urzędów - tak, wiem, to się zmienia powoli - spodziewałem się dość ciężkiej batalii wymagającej dość solidnego zaznajomienia się z przepisami i wielu podejść. Przyznam się szczerze, że rzeczywistość zaskoczyła mnie kilka razy. Pozytywnie.

Po pierwsze, nie ma tutaj aż takiego nabożnego podejścia do pieczątek czy podpisów. Bezproblemowo akceptuje się dokumenty będące kserem czy też kiepskim wydrukiem. Po drugie, nie do końca wypełniony wniosek, czy też źle wypełniony, jest poprawiany od razu i nie wymaga ponownego wypełnienia dokumentu “na czysto”. Po trzecie, urzędnik stara się pomóc rozwiązać problem, a nie tylko przestrzegać przepisów. A po czwarte, dokładnie znana jest ścieżka i czas trwania wszystkich jej etapów. Nie ma czegoś takiego jak uznaniowość. Chyba jedynym minusem był czas oczekiwania aż młyny biurokratyczne przetrawią złożony wniosek. No ale nie można mieć wszystkiego ponoć…

Ale wracając do formalności. Pierwszą czynnością jest uzyskanie pozwolenia na pobyt. Wypełnia się prosty wniosek (będąc obywatelem EU ofkors), załącza zdjęcie i idzie się do odpowiedniego urzędu państwowego (Statsforvaltningen). Tam okazuje się dodatkowo dokument tożsamości i powód przyjazdu - czyli w moim przypadku zeskanowaną umowę o pracę (nie starszą niż miesiąc), bądź potwierdzenie chęci zatrudnienia z danymi firmy. Całość trwa 5 minut i następnie trzeba poczekać do 2 tygodni na list z pozwoleniem. Z tym można się udać do kolejnego biura, tym razem miejskiego (Kommune właściwe do miejsca zamieszkania), po kilka kolejnych rzeczy.

Najważniejszą rzeczą do uzyskania w mieście jest numer CPR, czyli tutejszą wersję polskiego PESEL. Do tego poza dowodem tożsamości oraz pozwoleniem na pobyt niezbędne jest jakieś poświadczenie miejsca zamieszkania - albo umowa wynajmu, albo jakieś pisemne potwierdzanie iż właściciel mieszkania w którym wynajmujemy pokój\łóżko potwierdza ten fakt. Przy okazji uzyskuje się też ubezpieczenie zdrowotne i wybiera swojego lekarza pierwszego kontaktu. O ile numer CPR dostaje się od ręki, to już na “żółtą kartę” potwierdzającą ubezpieczenie zdrowotne (i przydatną do kilku rzeczy) czeka się do 2 tygodni, aż zostanie przesłana pocztą…

Oczekując na “żółtą kartę” można zarejestrować się w urzędzie skarbowym (SKAT - poproszę bez skojarzeń), potrzebny do tego jest numer CPR oraz umowa o pracę z przewidywanym dochodem. Po zapisaniu w bazie urzędu dostajemy wydruk z naszymi przewidywanymi dochodami oraz przewidywaną wysokością podatku - czemu poświęcę osobny wpis.

Jak już dostaniemy kartę ubezpieczenia zdrowotnego możemy udać się do banku by założyć konto. Co jest też możliwe bez tejże karty, ale nie w każdym, i wymaga troszkę więcej formalności. Więc ja zdecydowałem się na poczekanie - a także zrezygnowałem z usług Danse Banku, który na dzień dobry serwuje obcokrajowcom bodajże 6 stronicowy kwestionariusz dotyczących zamiarów i nawyków finansowych… Przy okazji zakładania konta w banku warto zadbać też o zdobycie NemID, czyli identyfikatora który pozwoli na uwierzytelnianie się w szeregu usług publicznych, bankowych i nie tylko.

Posiadając już NemID można założyć cyfrowe konto pocztowe(Digital Post), służące do otrzymywania wszelkich komunikatów od państwa, miasta i szeregu innych podmiotów. Można taką skrzynkę założyć też bez NemId, ale taka droga wydaje mi się najprostsza…

No i ostatnie zadanie w formalnościach to tutejszy abonament radiowo-telewizyjny (media licence). Drogie (około 2500 DKK rocznie), nie do końca potrzebne - jeśli nie korzystamy z tutejszych stacji radiowych i telewizyjnych - ale i grzywny są wysokie.

Półtora miesiąca, kilka wizyt w urzędach i już możemy się poczuć jak pełnoprawny tubylec. Dłużej niż się spodziewałem - ale i bardziej bezstresowo.