Płaca urlopowa
Bardzo różne podejście w porównaniu z Polską mają tutaj do urlopu, a właściwie do płatnego urlopu. Otóż nie ma czegoś takiego jak płatny urlop – jest tylko płaca urlopowa, którą sobie dany delikwent konsekwentnie zbiera. Niby różnica jest niewielka, ale za to diabeł tkwi w szczegółach…
Otóż płacę tą się konsekwentnie odkłada poprzez cały rok, i dopiero od maja następnego roku można sobie ją odbierać – adekwatnie do dni urlopowych. Co nie brzmi aż tak źle, dopóki się człowiek nie dowie, że taka płaca przypisana jest do danego miejsca pracy. Czyli rozpoczynając pracę, zaczynamy od zera. Kończąc pracę u danego pracodawcy, otrzymujemy to co udało nam się uzbierać w danym roku.
Co jest pewnego rodzaju problemem jak się dopiero zaczyna pracę w tym pięknym kraju. Otóż, w tym roku nie będę miał żadnego płatnego urlopu, a ponieważ nie przepracuję tego roku w całości w Danii – to i w przyszłym roku tylko część z 5 tygodni urlopu będzie dla mnie płatna. Dopiero w 2018 roku będę mógł sobie pozwolić na „porządne” wakacje.
Wiem, że co kraj to obyczaj, i niby nie jest to wcale coś co można nazwać nieuczciwym podejściem, ale jednak dużo bardziej podoba mi się polskie podejście z comiesięcznym nabywaniem prawa do płatnego urlopu…