Fala upałów / Apres le sud, Francja 2011
Nie przepadam za takimi filmami, w których twórcy jedyne co chcą, to pokazać swoja biegłość warsztatową. Jakiś czas temu w naszych kinach było "Zero" - mniej więcej taki sam film. Aczkolwiek lepiej zrealizowany. Tutaj bowiem jest sporo dziur i nielogiczności czasowych – by wspomnieć tylko powrót z zakupów dziadka, on zdążył tylko dość do kuchni, a podwożąca go dziewczyna zdążyła już pogadać z facetem, zrobić test ciążowy, kochać się z nim i wykąpać. Co przeszkadza, skoro już się bawimy w plątanie wątków i nielinearną fabułę.
Dodatkowo mam spore uwagi do zakończenia. Nie wiem skąd się wzięło twórcą skojarzenie z ukrzyżowaniem Chrystusa – bo nawiązanie jest zupełnie od czapy, chyba że twórcy chcieli wywrzeć jakiś efekt na widzu. Nie wiem czy taki jaki im się udało na mnie, pożegnałem film chichotem w obliczu tej biblijnej sceny.
Moja ocena: 3/10