Pierwsza zima (First winter) USA 2012
Ciężko jest mi określić co to jest za film. Bo raczej nie jest to fabuła, bo takowej tam nie uświadczysz, nie jest to reportaż, bo troszkę brakuje kogoś kto by nadal jakąkolwiek myśl przewodnią, i nie jest to żaden filmowy chillout, bo troszkę za dużo to różnych niepotrzebnych nikomu zdarzeń. Mogę za to określić czym ten nie jest. Na pewno nie jest niczym wartym obejrzenia. Ot, kilka miesięcy z komuną, której lider poza gadaniem banałów nie ma nic więcej do zaoferowania. A pozostali uczestnicy dramatu? Cóż, skoro sie łapią na pustosłowie "guru"...
Szkoda kompletnego niewykorzystania postapokaliptycznej otoczki rodem z serialu "Jerycho", gdyby reżyser spróbował cokolwiek z tym zrobić, może film byłby lepszy. A tak, to naprawdę szkoda straconego czasu...
Moja ocena: 3/10