Śniadanie koguta (Rooster's breakfast), Słowenia 2007
</p>Przez większą część seansu mamy do czynienia ze słoweńską wersją „U Pana Boga za piecem” - sielska wieś, w której jest sporo interesujących postaci, życie toczy się powolnym rytmem, a nawet lokalny szemrany biznesmen jest dość sympatyczny. Zapewne przypadkowo, ale polski widz znajdzie parę swojskich odniesień do naszej polityki („To dziwkę można zgwałcić?” i parę innych). Trochę po połowie seansu film troszkę oddala się od tego sielskiego pejzażu i zaczyna nabierać rumieńców, jest zbrodnia, śmierć i chorwacka Steczkowska (albo Doda – nie znam się aż tak). I dla tej końcówki warto obejrzeć ten film. Bo wcześniej jest to nic szczególnego. Szkoda tylko, że aktor grający główną rolę najwyraźniej nauczy się tylko jednej miny w szkole aktorskiej i przez cały film groźnie marszczy brwi…</p> <p id="ocena">Moja ocena: 6/10</p>