Beats of freedom – zew wolności, Polska 2010
Szkoda. Szkoda, że ten dokument trwa tylko 75 minut. Co powoduje, że po pierwsze dawka muzyki jaką mamy okazję posłuchać jest nie za duża, a po drugie temat jest potraktowany dość pobieżnie. Na tyle pobieżnie i z tłumaczeniem bardzo podstawowych informacji, że przez większą część seansu zastanawiałem się dla kogo jest ten film kierowany. I chyba do końca autorzy też nie byli przekonaniu, bowiem żadna z grup ewentualnych widzów (no, prawie żadna) nie wyjdzie z seansu w pełni usatysfakcjonowana.
Jeżeli myślimy o obcokrajowcach, to nie wiadomo dlaczego biorą się tam pewne postaci – które dla „tubylców” są doskonale znane, jak chociażby Krzysztof Cugowski czy Romuald Lipko. Dla osób znających naszą rzeczywistość nie trzeba ich przedstawiać – ale już obcokrajowcy nie za bardzo będą wiedzieć dlaczego akurat tutaj występują, bowiem poza wypowiedzią o wizycie amerykańskiego prezydenta nic do filmu nie wnoszą. Natomiast dla osób które interesują się tamtym okresem, czy też w nim żyły – temat jest zaledwie naszkicowany. Brakuje pewnej liczby wykonawców – czy też pojawiają się wśród zdjęć, które są podkładem pod stwierdzenie, że pokazało się „wtedy” wielu interesujących twórców. A Ci, których możemy zobaczyć, są tylko krótkimi migawkami. Jak Hołdys z jedną historyjką czy fragment utworu „Lady Pank”.
Ale też, z drugiej strony, nie chciałbym by ktokolwiek odniósł wrażenie że zniechęcam do zobaczenia tego filmu. Jest to fajny obraz pokazujący jakiś wycinek tamtej rzeczywistości – w dodatku mający w sobie fragmenty świetnych utworów. Zaczynając od Rolling Stonesów, poprzez Perfect i Maanam a kończąc na Brygadzie Kryzys. Nnie dość że dla każdego jest tam coś miłego, to na dodatek można posłuchać wypowiedzi bohaterów tamtych czasów. Plus równie interesujące co szokujące historyjki z tamtych czasów – jak chociażby ta o wizycie amerykańskiego prezydenta w Lublinie.
Swoją drogą ciekawe dlaczego twórcy filmu zdecydowali się na sugerowanie iż twórcą „Pomarańczowej Alternatywy” jest Krzysztof Skiba. No i ciekawi mnie czy świadomie w samych początkach filmu narrator przedstawia się w sposób bardzo podobny do piosenki (pokazywanych chwilę później) Rolling Stonesów „Sympathy For The Devil”…
Moja ocena: 7/10