Będziesz legendą człowieku, Polska 2013
Ten film jest jak występ polskiej reprezentacji na turnieju Mistrzostw Europy w 2012 roku. Czyli jest kilka momentów które są bardzo interesujące – ale summa summarum jest to jedno wielkie rozczarowanie. Niestety, ale Marcin Koszałek nie do końca wykorzystał możliwości jakie dawało mu stałe przebywanie z reprezentacją polski podczas długiego okresu przygotowań i samych Mistrzostw, najważniejszego turnieju w jakim uczestniczyliśmy w ciągu ostatnich wielu, wielu, lat.
Na pewno bardzo interesującym pomysłem było skoncentrowanie się na jednej osobie, większa część dokumentu poświęcona jest osobie Damiena Perquisa. Człowieka, który nie do końca jest wpasowany w reprezentację, nie mówiący po Polsku i na dodatek walczący z kontuzją. Po pierwsze, chyba szkoda że z takiego ciekawego tematu jakim było Euro 2012 reżyser pokazuje nam tylko mały wycinek, w dodatku niezbyt reprezentatywny. Po drugie, mimo wchodzenia w dość intymne rodzinne historie – z seansu wyszedłem z poczuciem prześlizgnięcia się po temacie. Owszem, przykro że ojciec nie był dla niego zbyt dobry za młodu, ale co to ma wspólnego z Mistrzostwami Europy?
Przez cały seans miałem też poczucie, że nie do końca twórca był zdecydowany na czym się skoncentrować. W początkowej części spoko czasu ekranowego poświęca się Wojciechowi Szczęsnemu. Potem często wracamy do Prezesa Lato – jako komicznego przerywnika. Potem główną personą staje się Perquis. A pod sam koniec zaczynają przeważać wypowiedzi Marcina Wasilewskiego na temat niepewnej przyszłości… I wszystko to powoduje, że tak naprawdę nie dowiadujemy się prawie niczego o tym co spowodowało taki a nie inny występ w Mistrzostwach.
O jednej rzeczy pozytywnej muszę wspomnieć. Bardzo dobrym pomysłem jest sposób pokazywania fragmentów meczów. Zamiast robić to w typowy sposób, jakieś wycinki z akcji – kamera koncentruje się na bohaterze chwili, ale ważniejsze jest to, że na nim koncentruje się też dźwięk. Słyszymy tylko jego oddech, świst piłki i tego typu odgłosy. Na pewno pomaga to w identyfikowaniu się z bohaterem i w zainteresowaniu nim. Ale to tylko mała łyżeczka miodu w pełnej beczce średnio smacznej substancji. Chyba jednak ten dokument jest bardziej dla zdeklarowanych fanów piłki nożnej niż zwykłych kinomanów.
Moja ocena: 4/10