Drive, USA 2011
Mam bardzo ambiwalentne odczucia co do tego filmu – na pierwszy rzut oka wydaje się on bardzo rasowym czarnym kryminałem, ale jakoś nie do końca dałem się wciągnąć w historię opowiadaną na ekranie. I nie wiem zupełnie dlaczego. Fabuła w „Drive” jest bardzo dobrze poprowadzona od strony reżyserskiej, nie mamy tutaj zbyt wiele niepotrzebnych scen, każda niesie jakąś ważną dla rozwoju fabuły informację czy też pozwala nam na stopniowe poznawanie bohaterów, ale też nie zostajemy zarzuceni nadmiarem niepotrzebnych nam informacji. Fajnym przykładem jest tutaj główny bohater. Kilka pierwszych ujęć pozwala na pobieżne go poznanie i zrozumienie dlaczego w dany sposób się zachowuje. W późniejszej części filmu pewne jego cechy się uwypukla – ale cały czas jest to spójny obraz. Nie dostajemy natomiast prawie żadnych informacji o jego przeszłości. Bo i do niczego nie jest nam to potrzebne.
Bardzo podobnie ma się sprawa z przedstawieniem kobiety, która – jak to już bywa w czarnych kryminałach – jest powodem dla którego krew się leje, ludzie giną, a główny bohater nie będzie już taki sam. Kilka ujęć, niewiele informacji, prawie cała odpowiedzialność za przekonanie widzów że dla niej warto zginąć/zabić spoczywa na barkach aktorki. I Carey Mulligan się to udaje. Chyba najmocniejszy dla mnie punkt tego filmu. I nie do końca wykorzystany w drugiej połowie filmu. Ale i tak, dzięki temu, udało się twórcom filmu uwiarygodnić motywację głównego bohatera, która początkowo wydaje się dość naciągana.
Kolejnym ważnym elementem filmu, który jest tutaj skutecznie wykorzystany, jest ścieżka dźwiękowa. Muzyka elektroniczna nadspodziewanie dobrze pasuje do klaustrofobicznej nocnej atmosfery miasta, pełnej szemranych postaci i bezprawia. Zadziwiające dla mnie było jej współgranie z dynamicznymi scenami pościgów. Wcześniej jakoś nie potrafiłem sobie wyobrazić dość spokojnego rytmu tej muzyki w połączeniu z naładowanymi adrenaliną scenami samochodowymi czy też bójek.
I pomimo tych zalet o których wspomniałem wcześniej, jakoś nie potrafiłem się zainteresować filmem. Ot, takie letnie kino do obejrzenia i zapomnienia jeszcze zanim pojawią się napisy końcowe. Ale z drugiej strony, trzeba uczciwie powiedzieć, że nie aż tak często w naszych kinach goszczą tak sprawnie zrealizowane filmy.
Moja ocena: 5/10