Duchy Goi (Goya's ghosts), Hiszpania 2006
Na film wybierałem się z mieszanymi uczuciami, spowodowanymi jego radiową reklamą. Obraz, który nie jest jakimś amerykańskim produkcyjniakiem dla zjadaczy popcornu nie powinien się raczej reklamować słowami ""laureatka Złotego Globu, Natalie Portman, naga i bezbronna..."", bo jeszcze jakiś pryszczaty nastolatek się nań wybierze i się srodze zawiedzie. Nie dość, że jej dublerka niczego ciekawego nie pokazuje, to film jest dość sporym rozczarowaniem jak na dzieło twórcy takich filmów jak ""Lot nad kukułczym gniazdem"", ""Amadeusz"" czy nawet ""Człowiek z księżyca"".
Milos Forman w wywiadach udzielanych przy okazji promocji tego filmu mówił, że zainteresowały go w tej historii paralele z historią naszego regionu po II wojnie światowej. Dla mnie się one wydają mocno naciągane. To, że rewolucja pożera własne dzieci jest powszechnie wiadomo, a ludzi zmieniających poglądy w zależności od koniunktury jest wszędzie pełno. Więcej nawiązań do współczesności w tej historii już raczej nie ma. A może są przesłaniane przez nieścisłości czy tej nielogiczności w fabule. Wnx snxg żr j pmnfvr xbńpbjrw rtmrxhpwv Varf avr wrfg yvapmbjnan cemrm jmohembal głhz, tql gnx łbcngbybtvpmavr cbxnmhwr, żr zn qmvrpxb mr fxnmnńprz. Pml grż cbfgęcbjnavr bwpn Yberamb jborp avrw v wrw póexv - zbtą zh mnfmxbqmvć, n avr ceóohwr vpu mnovć glyxb hfhjn m ""jvqbxh"".
Zdjęcia są sporym atutem filmu, najwidoczniej tak samo uważali twórcy, ponieważ kilka scen służy tylko i wyłącznie do zademonstrowania tej zalety, jak kilkuminutowe przedstawienie procesu tworzenia litografii. Zaczynając od przygotowania blachy po odbicie gotowego obrazu na papierze. Piękna scena, tylko kompletnie niepasująca do niczego. Są również w filmie świetne momenty, jak prezentacja portretu królowej na koniu parze monarszej. Brzmi w tym momencie taka muzyczka, że przez moment zacząłem się rozglądać, czy nie pojawią się gdzieś rybałci od Sir Robina z ""Monty Pythona i Świętego Graala"". Nie wiem czy było to działanie celowe, ale efekt wyszedł znakomity. Jednak największym atutem filmu jest Natalie Portman jako Ines po wyjściu z kazamat Inkwizycji. Pomimo licznych słabości filmu, to dla niej samej, połączonej z mocną charakteryzacją, warto się wybrać na ten film do kina.
Moja ocena: 5/10</p>