Dziękujemy za palenie (Thank you for smoking), USA 2005

""Dziękujemy za palenie"" to kolejny w ostatnim czasie obraz który dociera na nasze ekrany ze sporym poślizgiem, i po raz kolejny szkoda że tak się dzieje. Jest to śmieszna komedia opowiadająca o dość poważnych rzeczach. Jako, że w Polsce jedynym obrazem lobbysty jest pewien gracz w polo załatwiający samochody z firankami, to warto się na ten film wybrać, by zobaczyć jak wygląda (przynajmniej częściowo) praca osoby zajmującej się przekonywaniem rządzących w normalniejszym ustroju. chociaż ten ich ostatni pomysł ze zwiększaniem wieku odbiorców filmu za palenie o normalności ustroju niezbyt świadczy...

Reżyserem i twórcą scenariusza jest Jason Reitman, syn twórcy ""Pogromców duchów"" i ""Bliźniaków"", który pokazuje w swoim debiucie że odziedziczył sporo z talentu swojego ojca i że warto to nazwisko zapamiętać na przyszłość. Jest w filmie kilka niepotrzebnych wątków służących tylko rozbawieniu widza (jak prawie cała wizyta w EGO) czy też nielogiczności (czy taki szczwany lis tak łatwo wpadłby w sidła zastawione przez Katie Holmes), ale nie wpływają one znacząco na obiór filmu.

Twórcy filmu zdecydowali się na dość odważne zagranie, bowiem pokazują przeciwników palenia w dość nieciekawie, kierując sympatię widza w stronę lobbystów, zarówno Nicka Naylora jak i jego przyjaciół wspierających producentów alkoholu i broni. Główny bohater kilkukrotnie przekonuje nas, że wszelkie próby nałożenia ograniczeń na przemysł tytoniowy są w rzeczywistości próbami ograniczenia wolnego wyboru, a to przecież najważniejszy fundament naszego ustroju. I robi to w sposób bardzo przekonujący. Na tyle, że po seansie przez chwilę żałowałem, że rzuciłem palenie jakiś czas temu.

Moja ocena 8/10