Fabryka tygrysów/ The Tiger Factory, Malezja / Japonia
Spokojny, bardzo powoli się rozwijający film. Długie ujęcia, które nie są ilustrowane żadną muzyką pozwalają nam się wczuć w ciężką dolę głównej bohaterki, która wiele podporządkowuje realizacji swojego marzenia. Szkoda tylko, że korzystając z tego wolnego rozwoju fabuły możemy bezproblemowa wyłapać błędy i zaniechania twórców filmu. Tak więc największą dziurą w scenariuszu jest osoba współlokatorki głównej bohaterki. Początkowo widzimy, że śpią obok siebie i to ona załatwia dla Ping Ping sprawę przerzutu do Japonii. Nagle w pewnym momencie dowiadujemy się że tam już jest, główna bohaterka chce do niej dołączyć – a z pokoju znika drugi materac. Ale co i jak, to nie wiadomo…
Dziwne też wytłumaczenie postępowania głównej bohaterki. Niby jest wykorzystywana i pracuje ponad siły, ale w pewnym momencie przestaje i nic się jej nie dzieje. Niby cały czas się ukrywa przed wykorzystującą ją ciotką, a jak to wychodzi na jaw – to jest przez nią okradziona i pozbawiona paszportu. Ale wystarczy rozmowa i wszystko się wyprostowuje i nawet dostaje od ciotki dodatkową kasę na wyjazd… Podobnie ma się sprawa postępowania głównej bohaterki. W pewnym momencie ma możliwość zdobycia brakującej jej kwoty na wyjazd własnym ciałem. Można ją zrozumieć dlaczego po chwili wahania nie decyduje się na to. Ale troszkę to inaczej wygląda, jak kilka chwil później dowiadujemy się, że wcześniejszym pomysłem na zarobienie było urodzenie dziecka dla jakieś bezdzietnej pary – dodajmy, że „zrobionego” w tradycyjny sposób, przez jakiegoś obcego faceta. Dla mnie to sprzeczne postępowanie – dla reżysera najwyraźniej nie…
Ostatnią rzeczą która mnie zaintrygowała po seansie było to, że chyba twórca tego filmu chciał się wypowiedzieć na temat dużo gorszego traktowania imigrantów z Birmy w Malezji. Chyba, bowiem widzimy jak są oni traktowani przez rodowitych mieszkańców i że jedyną nadzieją i celem dla przybyszów jest emigracja dalej – do Japonii czy też Australii. Ale twórca przedstawia nam tylko drobne wskazówki na ten temat, kiedy policja aresztuje jednego z drugoplanowych bohaterów czy też w ostatniej scenie, już w drodze głównej bohaterki na statek. Ale czy rzeczywiście za tym była jakaś głębsza myśl? Nie wiem…
Moja ocena: 4/10