Fantastic Four Rise of silver surfer, USA 2007
Kilka lat temu pierwsza część „Fantastycznej czwórki” była typową wysokobudżetową ekranizacją komiksu – średnio ciekawym filmem rozrywkowym z solidną porcją efektów. Jako że udało się jej uzyskać ponad 150 milion dolarów w kinach, więc doczekaliśmy się sequela. I jak w każdej drugiej części wszystkiego jest więcej: atrakcji, efektów i wrogów. Szkoda tylko, że nie powstał lepszy film. I znowu mamy kłopoty sercowe Sue i Reeda, znowu Niewidzialna Kobieta kończy bez ubrania w miejscu publicznym, znowu Ludzka Pochodnia próbuje działać indywidualnie. Dostajemy do obejrzenia solidną rzemieślniczą robotę, o której mało kto będzie pamiętał po wyjściu z kina, ale która jest na tyle pewna, że zwróci z nawiązką wyłożone pieniądze.
Szkoda, że twórcy filmu wybrali drogę po najmniejszej linii oporu, a nie zdecydowali się skorzystać z możliwości jakie sami sobie stworzyli – fxbeb mnovyv Avrjvqmvnyaą Xbovrgę, gb zbtyv wą j glz fgnavr mbfgnjvć. Olłol gb cvrxvryavr bqjnżal ehpu, xgóel mbfgnjvłol jvęxfmbść jvqmój m fmpmęxnzv an cbqłbqmr v fcenjvłol, żr svyz jnegl olłol mncnzvęgnavn. N żr mnovpvr obungren zbżr qnć pbś frevv cbxnmnł jpmrśavrw Fhcrezna. Ab nyr cb ebovć pbś qenfglpmartb, fxbeb śjvng Snagnfglpmarw pmjóexv wrfg an fmpmlpvr cbchyneabśpv… </p><p> Wygląda na to, że “Fantastyczną czwórkę” zaczyna łączyć z “Spider-manem” więcej niż Stan Lee (tutaj wreszcie jako Stan Lee a nie jakiś kierowca autobusu) - najpierw słaba pierwsza część, potem średnia druga. Mam nadzieję, że nie zaliczy dna, jak Człowiek Pająk, w trzeciej. No ale, póki co, “Narodziny Srebrnego Surfera” można obejrzeć, może bez poczucia obcowania z jakimś wielkim kinem, ale również bez żałowania kilkunastu złotych wydanych na bilet. </p><p id="ocena"> Moja ocena: 5/10</p>