Klopsiki i inne zjawiska pogodowe (Cloudy with a Chance of Meatballs), USA 2009
Całkiem sympatyczna ekranizacja książki dla dzieci napisanej przez Judi Barrett. Oferuje ona sporą porcję zabawy zarówno dla dzieci(na tyle na ile stary pryk może to oceniać) jak i dorosłych. Chyba nawet więcej dla tych drugich. Chyba największym smaczkiem jest przemycane przez cały czas trwania filmu jesteśmy ostrzeżenia i przestrogi przed skutkami niepohamowanej konsumpcji i żerowaniu na – mających swój limit – zasobach naszej planety. I, co jest miłym gestem ze strony twórców – te wszystkie ostrzeżenia nie są, poza jednym przypadkiem, wpychane nam na siłę. Kto chce to zwróci na to uwagę, a jeśli ktoś jest zainteresowany tylko czystą zabawą nie wymagającą zbytniego myślenia, też ją tam znajdzie. Szczególnie w finalnej części opowieści, gdzie akcja toczy się wartko a żywność przetacza się przez ekran z energią godną kolejnej części szklanej pułapki...
Jak każdy film animowany generowany, bo chyba nie można tutaj użyć słowa kręcony, z myślą o kinach wyposażonych w projektory 3D – jest bardzo dopracowany wizualnie. Cały czas jesteśmy atakowani ferią barw, szczególnie że tematyka żywności doskonale się do tergo nadaje. Co prawda jakoś ogromnego wrażenia zastosowane tutaj efekty trójwymiarowe nie robią – ale może to jest skutek lekkiego już przyzwyczajenia tą technologią. Ale mimo to taki równie przerośnięty co krwisty stek, czy też ogromna żelka po pewnym czasie oglądania zaczyna powodować lekkie ssanie w żołądku.
Udało się twórcom stworzyć kilka scen, które może nie są jakieś nowatorskie czy przełomowe, ale umiejętnie wykorzystując zapożyczenia z filmów doskonale znanych wszystkim zapadają w pamięć. Jak moment otwarcia wyspy dla turystów – z dobrze znaną wszystkim muzyką, czy też ta ze zmutowanymi kurczakami wychodzącymi ze ścian niczym w jakieś krasnoludzkiej kopalni. Niby nie jest to wiele, ale dzięki temu seans mija szybko i wychodzi się z kina w dobrym nastroju. A przecież tego trzeba wymagać od lekkiej komedii familijnej na pożegnanie lata...
Moja ocena: 7/10