Kocham cię, Beth Cooper (I Love You, Beth Cooper), Kanada 2009
Z jednej strony jest to dokładnie to czego można by się spodziewać po gatunku zwanym teen comedy, czyli dużo gadania o seksie, mało pokazywania i pewna ilość ekskrementów. A z drugiej strony jest to lekkie rozczarowanie – bowiem nazwisko reżysera sugerowało troszeczkę wyższy poziom niż typowy produkcyjniak. Odpowiada za ten film Chris Columbus, który wcześniej popełnił takie filmy jak „Kevin sam w domu” czy też „Pani Doubtfire”. A więc rozrywkę familijną z dość wysokiej półki. Tutaj mu niestety nie wyszło. Nie jest to film czymkolwiek różniący się od wielu tego typu produkcji jakie masowo wypuszczane są z hollywoodzkich studiów każdego roku. Ale też może to wynikać z nieumiejętności reżyseria przenoszenia literatury na ekran. Bowiem już pierwsze dwie części cyklu „Harrego Pottera” były takie mocno wygładzone i nieposiadające jakiejkolwiek ostrości...
Z tego co miałem okazję przeczytać na temat książki będącej pierwowzorem filmu. Jest ona ponoć pełna celnych obserwacji i drapieżnego humoru. Ale też zapewne producenci bali się zrobić zbyt odważny film. W końcu target tej produkcji raczej jest młodszy niż kategoria wiekowa jaka groziłaby dokładniejszej adaptacji. Wiadomo że czasem zbyt bezpieczne podejście może się okazać błędem – i tak było tutaj. Mimo że jest to film niskobudżetowy, to i tak nie udało mu się zrównoważyć wpływami kosztów. No ale, każdy jest mądry po szkodzie...
Wracając do samego filmu, to jest w nim to czego można się spodziewać. Jest urocza cheerleaderka, jest kilku mięśniaków niegrzeszących umysłem. No i jest nasz bohater – z nieodłącznym kompanem – coraz bardziej rozpaczliwie szukający możliwości nabycia dobrych wspomnień z szkoły średniej. Aktorsko nie ma za bardzo o czym opowiadać – bowiem Hayden Panettiere ma tylko i wyłącznie uroczo wyglądać, co jej się udaje, a reszta obsady po prostu jest. Dowcipne sytuacje gonią jedna drugą, więc nawet jeśli coś jest bardzo niskich lotów, to widz nie zdąży się nad tym zastanowić i najpewniej przeoczy. Więc wszystko zgodne ze standardem jeśli chodzi o tego typu produkcje...
Moja ocena: 6/10