Lektor (The Reader), USA 2008
Wreszcie jakiś film, podczas oglądania którego można się zgodzić z werdyktem amerykańskiej akademii filmowej. Bardzo zasłużony Oskar dla Kate Winslet, która jest najjaśniejszym punktem tego ponurego i bardzo dobrego filmu. W dodatku jest dobrze wspierana przez pozostałą część obsady aktorskiej. Może w mniejszym stopniu przez młodego Davida Krossa, ale Ralph Fiennes gra na swoim stałym, bardzo wysokim poziomie. Szczególnie scena w więziennej stołówce, z podstarzałą Winslet – wręcz materiał szkoleniowy dla młodych aktorów. Ale przecież aktorzy to nie wszystko. A tutaj również inne rzeczy są na wysokim poziomie.
Zaczynając od opowiadanej historii. Widzimy jak decyzje z młodości mogą prześladować nas przez całe życie. Ale też widać, że przed przeszłością nie ma ucieczki. Zawsze nas ona odnajdzie, czy to ta zbrodnicza, czy ta w postaci naszych młodzieńczych szaleństw. Pytanie tylko brzmi czy jesteśmy sobie w stanie z nią poradzić. Jak pokazują przykłady obojga głównych bohaterów filmu test to bardzo trudne, i nie zawsze podjęty przez nas sposób radzenia sobie z przeszłością skończy się dla nas szczęśliwie...
Na podobnie wysokim poziomie są pozostałe elementy tego filmu. Przepiękne zdjęcia zrealizowane przez dwójkę operatorów potrafią nadać mocy przekazywanej treści. I nie widać tego rozbicia zdjęć pomiędzy dwóch autorów. Takie rozwiązanie zostało wybrane ponieważ zdjęcia do filmu się na tyle przeciągnęły, że rozpoczynający je Roger Deakins nie mógł ich dokończyć z powodów konfliktów terminarzowych i wszystkie zdjęcia z Kate Winslet, która dołączyła do ekipy dość późno zostały wykonane przez Chrisa Mengesa. Podobnie ma się sprawa z reżyserią. Stephen Daldry, podobnie jak we wcześniejszych „Godzinach”, dokładnie i konsekwentnie prowadzi widza przez opowiadaną historię, nie próbując uzyskać sympatii do któregokolwiek z bohaterów jakimiś tanimi sztuczkami. Tylko co jakiś czas karmi nas scenami, które są pełne symboliki, jak chociażby scena dokładnego obmywania młodego kochanka, kiedy ona już wie, że to jest ich ostanie takie spotkanie.
A po seansie widz zostaje z głową pełną pytań. Jak on by się zachował? Czy osoba która popełniła takie rzeczy zasługuje na nasze współczucie? Która twarz jest prawdziwa – ta strażniczki czy ta kochanki? No i najważniejsze – czy można jej wybaczyć to co zrobiła?
Moja ocena: 8/10