Madagaskar 2, USA 2008
Sequel dobrego filmu ma przed sobą trudne zadanie. Bo dorównać oryginałowi się udaje rzadko – przebić, jeszcze rzadziej. Pod tym względem „Madagaskat 2” jest filmem dość tradycyjnym. Czyli dużo słabszym od pierwszej części, nie mającym zbyt wielu – jeśli nie żadnych – oryginalnych fragmentów, a składającym się z najlepszych składników z poprzedniego filmu podanych w dużo większych dawkach. I, jak w przypadku każdego wyboru opartego na gustach, nie we wszystkim trafiają. Mnie dowcip z babcią kopiącą po klejnotach lwa jakoś nie śmieszył za pierwszym razem – a tutaj za trzecim czy piątym już tylko denerwował. Ofiarą nadmiaru stał się również świetnie zdubbingowany przez Jarosława Boberka król Julian. Na początku każde jego pokazanie się powoduje erupcję wesołości, a potem już tylko wzruszenie ramion. Chyba tylko pingwiny bronią się przed spowszednieniem.
Słowa uznania należą się tradycyjnie twórcom polskiego dubbingu – świetnie się go słucha. Może poza jednym, ale to już moja czysto subiektywna uwaga. Nie wiem czemu, ale jak tylko zobaczyłem Moto-Moto miałem nadzieję, że głosu mu użyczy Franek Kimono, czyli Piotr Fronczewski. Bo to w końcu taka hipopotamia wersja tego prekursora hip-hopu. No ale nie można mieć wszystkiego. Swoją drogą ciekawy jestem jak wygląda wersja oryginalna. Bo w pierwszej części filmu wcale nie była lepsza od naszego nagrania...
Wydaje mi się, że „Madagaskar 2” już chyba nie jest filmem dla dzieci – dorośli znajdą podczas jego seansu sporo różnorakich smaczków – zaczynając od nawiązania do Marii Antoniny poprzez Elvisa a kończąc na metodach negocjacyjnych. A dla dzieci? Sam Mort to chyba za mało. No ale można przyjąć tak, skoro film jest animowany, to rodzice swoje dzieci zabiorą. A jeśli im się będzie podobał – to na pewno za kilka lat, jak już będzie ten 2012 i trzecia część. To się wybiorą sami. Bo pociechy już na to będą za stare. W końcu film ma przynosić zyski – walory rozrywkowe są tylko środkiem do osiągnięcia tego celu.
<p id=”“ocena””> Moja ocena: 5/10</p>