Nieuchwytny (Untraceable), USA 2008
„Nieuchwytny” to w miarę przyzwoity thriller o którym zapewne za pięć lat nie będzie nikt pamiętał – ale póki co można go sobie obejrzeć… Jest parę typowych zagrań mających od początku ustalić sympatie widza jak pokazanie rodzinnego ciepła bohaterki w odniesieniu do psychola mordującego kocięta i oczywiście należy przymknąć oczy na pewne mielizny scenariusza – jak pytanie dlaczego akurat na naszą bohaterkę uwziął się psychopata, czy też pewne jej zachowania (qynpmrtb an zbśpvr jenpn qb fnzbpubqh mnzvnfg cbpmrxnć j zvrwfph j xgóelz zbżr cvyabjnć fjbvpu glłój, pml grż xbzchgre tłójarw fcrpwnyvfgxv sov an xgóel ormceboyrzbjb zbżan fvę jłnznć), ale powiedzmy sobie szczerze – ile w ostatnim czasie pojawiło się tego typu filmów w których do logiki scenariusza można było podejść bez żadnego ulgowego traktowania… No ale z drugiej strony, skoro zaakceptowaliśmy geniusza zbrodni, który najprawdopodobniej w psychiatryku nauczył się hakerki czy sposób w jaki łatwo można podmienić adres domeny internetowej (proste – im mniejsza liczba TTL tym bardziej wiarygodny adres) nie mówiąc już o tym, że wystarczy kilka kliknięć w Windowsie Viście by złapać złodzieja numerów kart kredytowych…
Należy zauważyć inną rzecz – o ile śmierć ofiar naszego zabójcy autorzy pokazują nam w dość dużych detalach, co bywa czasem dość drastyczne, ale poza tym nie ma jakiegoś natłoku efektów specjalnych, wybuchów czy pościgów mających uatrakcyjnić nam oglądanie – dobrze, że nie próbuje się w ten sposób maskować mielizn scenariusz. A poza nim dostajemy typowego Hollywoodzkiego produkcyjniaka, ze wszystkimi pozostałymi elementami na dobrym poziomie, aczkolwiek bez szaleństw. A ponieważ ostatnio pogoda nas nie rozpieszcza, więc chyba można poświęcić trochę czasu na odwiedziny kina w którym ten film leci…
<p id=”ocena”</p> Moja ocena: 6/10</p>