The Burning Plain, USA 2009
Pełnometrażowy debiut Guillermo Arriaga – znanego wcześniej z interesujących scenariuszy, takich jak „Babel” czy też „Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady”. Akcja opowiadana jest tutaj w sposób doskonale znany z wcześniejszych filmów. Wydarzenia pokazywane są w sposób kompletnie niezwiązany z chronologią. A poszczególne historie, początkowo kompletnie ze sobą niezwiązane, dopiero pod koniec filmu zaczynają się zawiązywać. Tylko że tutaj chyba twórca za bardzo skoncentrował się na warsztatowych sztuczkach, a za mało na tym o czym ten film jest. Bo o ile te przeskoki czasowe są początkowo dość męczące i trudne do samodzielnego rozwikłania, to po parunastu minutach można dokładnie rozszyfrować co będzie dalej i jak one są ze sobą powiązane. Przez co wszystkie zaskoczenia które przygotował nam scenarzysta są dość oczywiste i lekko nudzące. No i to wykorzystanie wypadku, szpitala, zagrożenia życia by wszystkich pogodzić. Straszny schemat…
I chyba największą słabością tego filmu jest przesłanie jakie on niesie. Twórca tak się zapętlił w formalne eksperymenty, że do końca nie wiadomo co nim miało by być. Może „ogień oczyszcza”, może „nie ufaj blondynkom” ale równie dobrze „noś procę zawsze, nigdy nie będziesz głodny”. Na dobrą sprawę jest do dość interesujący film o niczym. Nie ma głównego bohatera, nie ma głównego wątku – nie ma kiedy się do postaci przekonać i zacząć z nimi sympatyzować. A to jest potrzebne chyba w każdym filmie, bo inaczej nie wywoła on takich emocji u widza jakie mógłby…
Rzeczą która nie zawiodła jest na pewno aktorstwo. Co prawda Kim Basinger w żaden sposób nie może uchodzić za matkę czwórki dzieci gdzieś na południowym zachodzie stanów – bo wygląda jakby żywcem przeniesiona z Beverly Hills – ale poza tym bardzo dobrze odgrywa rolę kobiety która nie potrafi się wyrwać z sytuacji w którą sama się wprowadziła. No i między nią a kochankiem, gra go Joaquim de Almeida, naprawdę jest chemia i wręcz iskrzenie. Słabiej na tym tle wypada Charlize Theron która ma może mniej do zagrania – ale za to dużo więcej emocji do pokazania. No i jej wygląd w przemoczonej sukience, wręcz posągowy…
Moja ocena 5/10