Wałęsa. Człowiek z nadziei, Polska 2013
Bardzo sprawnie zrealizowany film przez Andrzeja Wajdę, który chyba jednak bardziej jest nakierowany na międzynarodową publiczność niż na krajową. Bo opowiada o bardzo pomnikowej postaci, wybierając ten okres z życia Lecha Wałęsy, który na pewno był najbardziej pozytywny. O rzeczach które mogą postawić bohatera w mniej pozytywnym świetle mówi się bardzo mało i dość mgliście – tak aby całość przypadkiem nie przestała być opowiastką ku czci.
I to niestety jest największa słabość tego filmu. Wałęsa w nim jest mądrym liderem, który widzi dalej niż wszyscy – może ma ludzkie słabości dodające mu kolorytu, ale to tylko drobne słabostki, które nie mogą wpływać na obraz całości. I w dodatku bardziej są one dodane dla tego że już minął czas pomnikowych biografii, niż dlatego że próbują twórcy przybliżyć rzeczywistego człowieka. Owszem, coś jest o podpisaniu papierów dla Służby Bezpieczeństwa – coś co mocno się rzuca na postać Wałęsy i do dzisiaj jest przez niego dość mgliście tłumaczone – ale pokazane to jest jako mało istotna sprawa która w dodatku bardziej jest potrzebna do końcowego tekstu esbeków „jeszcze go dorwiemy” niż do lepszego zrozumienia głównego bohatera.
Tak jak pisałem wcześniej – film jest idealnie sformatowany pod międzynarodową publiczność, o rzeczywistości lat 70-tych i 80-tych mówi się tylko tyle ile trzeba zrozumieć, bez zbytniego wnikania w niejasności. Władza jest mniej lub bardziej zła, a opozycja dobra. Wałęsa jest świetnym liderem słuchającym się swoich doradców. I tylko tyle. Film kończy się na przemówieniu w amerykańskim kongresie, na pewno jednym z największych triumfów lidera „Solidarności” – o późniejszym jego upadku już nie ma nic. Bo i po co?
Szkoda że nie ma tutaj właściwie postaci drugoplanowych, są tylko same epizody. Poza wyjątkiem w postaci Danuty Wałęsy, która – pewnie dzięki pokazaniu „Historii” ze swojego punktu widzenia w biografii – jest dużo ciekawszą i bardziej wielowymiarową postacią od swojego męża. A szkoda, że tylko tyle, bowiem ciągła obecność Wałęsy trochę nudzi – przydało by się, by choć przez chwilkę ktoś pozwolił odpocząć widzom od przytłaczającej obecności głównego bohatera. Ale niemniej, na pewno jest to pozycja obowiązkowa dla każdego żyjącego w naszym kraju. Bo sporo mówi o nas…
Moja ocena: 6/10