Zabójcze ciało (Jennifers Body), USA 2009
Tak, wiem, to nie jest dobry film. Przewidywalny, wykorzystujący tanie sztuczki i na dodatek Megan Fox potrafi tylko wyglądać – bo już grać to nie za bardzo. I co z tego? Mi sie ten film osobiście bardzo podobał. Widać było, ze twórcy doskonale sie bawili tworząc ten film i wcale tego nie próbowali ukryć. Za scenariusz odpowiedzialna jest znana z „Juno” Diablo Cody. I tutaj można znaleźć sporo elementów które spowodowały sukces tamtego obrazu. Ale ponieważ tematyka filmu jest dużo lżejsza, to i nie musiała sie scenarzystka powstrzymywać i mogła często szarżować – jak choćby cały watek niezależnej grupy rockowej, dla której jedyna szansa na sukces jest przymierze z szatanem. No i – jak tu nie lubić filmu w którym pada stwierdzenie „To musi być prawda – napisali tak w Wikipedii”.
Wlaśnie – ilość onelinerów do wyciągnięcia z tego filmu jest imponująca. A przecież to jest jeden z najważniejszych rzeczy jakie sie oczekuje od filmów, które nie maja na celu zmuszenie naszego mózgu do pracy – wręcz przeciwnie, za duże myślenie na tego typu filmach szkodzi. No i nie da sie ukryć, ze mimo wszystko, targetem dla tego filmu są nastoletni chłopcy. Niby spora ilość ich tutaj ginie w mało przyjemnych okolicznościach. Ale kto inny jest w stanie tak docenić scenę z namiętnie sie całującymi Amandą Seyfried i Megan Fox? Może poza podtatusiałymi dżentelmenami śliniącymi sie samotnie przed komputerami. I nawet jeśli szeroko komentowana w plotkarskich mediach scena kąpieli głównej bohaterki zbyt wiele widzom nie pokazuje, to i tak tytułowe ciało zostało w filmie wykorzystane maksymalnie. Do ostatniej kropli krwi – jeśli mogę sobie na taka dwuznaczność pozwolić.
Inna sporą zaletą tego filmu jest kilka postaci drugoplanowych, które naprawdę dodają filmowi kolorytu. Jak wszystkie ofiary które miały pecha wzbudzić zainteresowanie naszej tytułowej demonki, na czele z mrocznym dzieciakiem, który oczywiście jest równie utalentowany co inny(„Skaleczyłeś sie? To takie emo…”). Czy tez wokalista wspomnianego wcześniej zespołu, grany przez mocno oddalonego od swojego normalnego image’u Adama Brodiego. Ale najfajniejsza role ma zdecydowanie, znany z wcześniejszego „Juno”, J.K. Simmons. Grany przez niego tutaj dyrektor szkoły, ze świetną fryzura i hakiem zamiast reki – ma szerokie pole do popisu. Tak, wiem, jest to karykaturalna postać. Ale z jakim wdziękiem…
<P id=”ocena”>Moja ocena: 7/10</P>