Zapowiedź (Knowing), USA 2009
Jeden z wielu trywialnych amerykańskich filmów które pokazują świat w sposób deterministyczny. I znowu skazują głównego bohatera na walkę z okolicznościami, które nieuchronnie zmierzają do jakieś katastrofy. A że bohaterem nie jest żaden Schwarzenegger czy inny Diesel – więc do końca nie wiadomo, czy ta nieunikniona katastrofa pozostanie nieunikniona. Znaczy wiadomo, że budżet przewidziany na efekty specjalne trzeba wykorzystać, ale pytanie – w jaki sposób. No i kiedy się pojawi powiewająca amerykańska flaga.
Tutaj już na początku mamy mniej więcej zapowiedziane co może być mocą sprawczą tych wszystkich nieszczęść – bowiem szybko dostajemy informacje o konflikcie głównego bohatera ze swoim ojcem dotyczącym spraw bardzo fundamentalnych. Przecież wiadomo, że żaden hollywoodzki film nie może się skończyć bez rozwiązania takowego konfliktu. A że również jest rzeczą powszechnie znaną, jakie podejście mają amerykanie do tego typu spraw, to i można się domyślać zakończenia. Zaskakujące natomiast jest to, jak subtelnie to zakończenie jest nam podawane. Nie mamy tutaj natrętnej propagandy, czy też dosłownych obrazków. Widzimy rzeczy dość dwuznacznie pokazane, które łatwo mogą być zinterpretowane w całkowicie odmienny sposób niż zrobił to główny bohater.
Ten główny bohater jest niestety jedną ze słabości tego filmu. Jego postać jest słaba i mało interesująca. I w dodatku pełna sprzeczności. Nie dość że zachowuje się w sposób kompletnie niepasujący do profesora najlepszej uczelni technicznej jakim on jest – bo przecież nawet przeciętny Kowalski wie, że jak na policję zadzwoni się i poda miejsce zamachu, bez żadnych szczegółów – to ona nie sparaliżuje miasta dla takiego czyjegoś widzimisię. Podobnie sprawa ma się z zakończeniem. Można je zinterpretować na wiele różnych sposobów, a on robi to w sposób całkowicie sprzeczny ze sposobem w jaki wydawało by się że powinien. Dużo lepiej scenarzyści poradzili sobie z graną przez Rose Byrne bohaterką . Jej postać cały czas zachowuje się zrozumiale i przewidywalnie i na dodatek jej wątek jest zakończony w sposób może lekko zaskakujący, ale bardzo logiczny.
Szkoda tylko, że twórcy nie zdecydowali się na skończenie filmu troszkę wcześniej, kiedy mieli ku temu doskonałą okazję. Bo dostajemy parominutowy teledysk którego jedynym celem jest łopatologiczne uświadomienie że rodzina jest najważniejsza, ludzie to zwierzęta w momencie zagrożenia i na deser orgię efektów specjalnych. Tylko po co nam te oczywistości?
Moja ocena: 5/10