Aarhus
Aarhus jest drugim co do wielkości miastem Danii, znajduje się na półwyspie Jutlandzkim. Może przez to, iż pogoda podczas mojej wizyty była troszkę lepsza, ale miasto zrobiło na mnie dużo lepsze wrażenie niż odwiedzony troszkę wcześniej Aalborg. Może dlatego, że miasto to posiada dużo większą ofertę kulturalną – i spacerując po nim, czuje się dużo bardziej „miejską” atmosferę.
Chyba najbardziej znanym widokiem z tego miasta jest instalacja artystyczna znajdująca się na dachu muzeum sztuki nowoczesnej Aros. Jest to okrągły spacerniak, którego okna mienią się różnokolorowo. Jest z tego miejsca bardzo ładny widok na okolicę, a światło wpadające przez okna nadaje temu miejscu lekko nierzeczywisty wygląd. Samo muzeum jest też warte odwiedzenia pomimo swojej – typowo duńskiej – ceny. Ciekawa kolekcja sztuki nowoczesnej która, nawet dla osób niezbyt mających styczność z tym nurtem, powinna być atrakcyjna i powinna pozwolić na spędzenie kilku godzin na jej podziwianiu.
Miałem to szczęście, że trafiłem przed muzeum na nietypowy wypadek – jakiś starszy pan pomylił chodnik z wjazdem na główną ulicę i jego BMW radośnie zawisł na schodach. Jako że rzecz działa się w sąsiedztwie muzeum sztuki nowoczesnej, to troszkę trwało zanim uwierzyłem, że jest to wypadek, a nie jakiś performans. Bo jednak czasem jest to trudne do rozróżnienia…
Innym bardzo atrakcyjnym miejscem w Aarhus jest „Den gamle by”, coś w rodzaju skansenu, gdzie nie tylko są historyczne budynki, ale też może się zwiedzający przekonać z pomocą aktorów, jak wyglądało życie w Danii w poprzednich wiekach. Te dwie placówki były kilka lat temu najczęściej odwiedzanymi muzeami w Danii. Ciekawe miejsce, ale chyba bardziej dla osób naprawdę zainteresowanych historią tego kraju.
Natomiast tuż obok skansenu znajduje się ogród botaniczny, niby nic, ale w kraju w który po pierwsze często pogoda nie sprzyja zwiedzaniu, a po drugie wszystko jest drogie – więc miejsce które można zwiedzić za darmo i ogrzać się, na pewno warte jest polecenia. Szczególnie że znajduje się tam kantyna, w której można zjeść czy też napić się czegoś w naprawdę rozsądnych cenach. A w dodatku szklarnia z tropikalnymi roślinami jest naprawdę urocza.
Jeśli mowa o darmowych atrakcjach, to w samym centrum miasta, tuż obok katedry, znajduje się darmowe muzeum poświęcone wikingom. Jest to bardziej reklamówka dużo większego obiektu, znajdującego się pod miastem Moesgård, ale z pewnością pozwala na poznanie początków miasta i tego, jak wyglądało ono za czasów wikingów.
Tak jak wspomniałem wcześniej, tuż obok znajduje się katedra w Aarhus. Jest to bardzo ładny kościół, będący najwyższym i najdłuższym w Danii. Dodatkowo jest dość unikalny jak na ten kraj, bowiem protestanckie świątynie raczej trzymają się minimalizmu i wystrój wnętrz w nich jest bardzo oszczędny – tutaj natomiast jest na czym powiesić oko.
Nie miałem okazji odwiedzić, ale słyszałem że też warto wybrać się do tutejszego parku rozrywki Tivoli, a także do parku obok letniej rezydencji królewskiej Marselisborg. Jest też muzeum nauki Steno i muzeum okupacji.
W ramach wieczornych rozrywek można się udać do centrum handlowego Salling – luksusowe miejsce, więc raczej nie dla turystów z Polski, ale na jego szczycie znajduje się platforma widokowa, łącznie z trapem nad głównym deptakiem miasta. Nie jest to jakaś zabójcza wysokość (ok, zabójcza jest), ale niektórym osobom mogą nogi lekko zadrżeć przy wejściu na szklaną część podłogi tegoż trapu.
Ostatnią „atrakcją” o jakiej napiszę, jest Cirkuskroen. Pub, którego głównym motywem są klauni. Bardzo specyficzne miejsce znajdujące się troszkę poza centrum miasta, ale na pewno warte odwiedzenia. Bardziej po to by się przekonać, że o ile w powszechnym mniemaniu Dania jest krajem rozwiniętym, z ludźmi na pewnym poziomie – to istnieje też Dania B czy też C, z ludźmi, którzy spędzają wieczory w bardzo kiepskiej piwiarni na pijackich dysputach o Bardzo Ważnych Rzeczach. A to całkiem sympatyczna świadomość, że to taki sam niedoskonały kraj – jak każdy inny…