Kalmar
<P> Kalmar jest pięknym miastem położonym troszkę na uboczu, ale dość znanym w związku ze swoją historią. I na pewno jest warty spędzenia więcej niż jednego dnia, który ja mu poświęciłem. Będąc w jego okolicach na pewno warto również udać się na pobliską wyspę Olandię połączoną z lądem mostem. Można zwiedzać ją zarówno samochodem jak i przy pomocy komunikacji miejskiej – która odjeżdża na wyspę spod dworca kolejowego. </P> 
<P> Na samym początku udałem się na zamek, który znajduje się dosłownie o kilka kroków od dworca kolejowego. Na pewno warto go zobaczyć, choć on sam lekko rozczarowuje. Otóż poza świetnie zachowanymi murami – bo w końcu nigdy on nie był zdobyty, w środku prawie nic nie ma. Jest tylko wyposażenie przepięknej kaplicy oraz jedno łóżko. Poza tym malowidła ścienne i boazeria ścienna w znacznym stopniu pochodząca z rekonstrukcji. No i kilka śladów po mieszkającym tu kiedyś Zygmuncie III. Ciekawostką jest to, że kaplica jest jednym z najpopularniejszych miejsc w Szwecji w którym zawiera się śluby. Ponoć w rekordowym dniu odbyło się ich 7. Po zwiedzeniu zamku można przespacerować się po murach, gdzie czekają na zmęczonych turystów ławeczki i bardzo ładne widoki na wejście do portu i Bałtyk. </P> 
<P> Obok zamku znajduje się park miejski, ze sporą ilością rzeźb – w większości upamiętniających zawartą tutaj Unię Kalmarską. W samym środku parku znajduje się Muzeum Sztuki Nowoczesnej, w niedawno wybudowanym i pasującym do wystawianym w nim sztuki budynku. W środku jest zawsze kilka wystaw czasowych – a czasem nawet wartych zobaczenia. Dobrze że mało kto z Polski tam zagląda, bo jedna z prac przedstawiała krzyż wpasowany w swastykę – u nas wywołałoby to sporej wielkości skandal. </P> 
<P> Idąc w kierunku centrum miasta zbaczam troszkę i udaje się pod Västerport. Starą wieżę miejską w której teraz znajduje się pracownia artystyczna która produkuje cudeńka ze szkła. Można w tutejszym sklepie zobaczyć te przepiękne rzeczy – ale kupić już raczej nie, bo ceny są adekwatne do ich piękna. Można również zobaczyć jak je się produkuje, bowiem drzwi do pracowni przeważnie są otwarte. Obok znajduje się również urocza kawiarenka. Tylko trzeba uważać na jedną rzecz – obsługa jest bardzo powolna i na dodatek często myli zamówienia. Ja na przykład na kawę i kanapkę czekałem ponad pół godziny – a i tak kanapka była troszkę inna niż zamawiałem. </P> 
<P> Dalej poszedłem tutejszym deptakiem w kierunku rynku i katedry. O ile deptak gwarny pełen ludzi wyglądał tak jak powinien, to dalej już było gorzej. Otóż na rynku było pustawo, a katedra była zamknięta. Niestety okazało się, ze jest w trakcie bardzo gruntownej renowacji i wpuszcza się ludzi jedynie do małej kaplicy, która jest zbudowanym w środku kościoła pomieszczeniem. Więc niestety nie miałem okazji zobaczyć wnętrz i ołtarza katedry – o której miałem okazję sporo poczytać przed wyjazdem. </P> 
<P> Następne w kolejności było muzeum morskie, znajdujące się w niewielkiej odległości od rynku, w kamienicy tuż przy porcie jachtowym. Nie wiem czy warto poświęcać nań czas – bo jest to prywatne mieszkanie, w którym bardzo miły i jednocześnie gadatliwy pan pozbierał sporo eksponatów związanych z życiem na morzu. Ale z drugiej strony – Kalmar to miasto morskie, więc i warto poznać wszystkie aspekty z nim związane. </P> 
<P> Ostatnim przystankiem kulturalnym w tym mieście jest ogromne muzeum miejskie, które również znajduje się tuż obok portu jachtowego. Najważniejszą częścią ekspozycji jest w nim wystawa poświęcona statkowi „Kronan”. Był to jeden z największych okrętów jakie służyły pod szwedzką banderą i który zatonął niedaleko od Kalmaru podczas bitwy morskiej z połączonymi siłami duńsko-holenderskimi. I ta wystawa jest absolutnie warta zobaczenia, bowiem pokazuje jak ciężkie były realia życia na pokładzie XVII wiecznego okrętu. W połączeniu z muzeum statku „Wasa” w Sztokholmie jest to zestaw obowiązkowy dla każdego turysty odwiedzającego Szwecję. </P> 
<P> Kalmar jest pięknym miastem położonym troszkę na uboczu, ale dość znanym w związku ze swoją historią. I na pewno jest warty spędzenia więcej niż jednego dnia, który ja mu poświęciłem. Będąc w jego okolicach na pewno warto również udać się na pobliską wyspę Olandię połączoną z lądem mostem. Można zwiedzać ją zarówno samochodem jak i przy pomocy komunikacji miejskiej – która odjeżdża na wyspę spod dworca kolejowego. </P> <P> Na samym początku udałem się na zamek, który znajduje się dosłownie o kilka kroków od dworca kolejowego. Na pewno warto go zobaczyć, choć on sam lekko rozczarowuje. Otóż poza świetnie zachowanymi murami – bo w końcu nigdy on nie był zdobyty, w środku prawie nic nie ma. Jest tylko wyposażenie przepięknej kaplicy oraz jedno łóżko. Poza tym malowidła ścienne i boazeria ścienna w znacznym stopniu pochodząca z rekonstrukcji. No i kilka śladów po mieszkającym tu kiedyś Zygmuncie III. Ciekawostką jest to, że kaplica jest jednym z najpopularniejszych miejsc w Szwecji w którym zawiera się śluby. Ponoć w rekordowym dniu odbyło się ich 7. Po zwiedzeniu zamku można przespacerować się po murach, gdzie czekają na zmęczonych turystów ławeczki i bardzo ładne widoki na wejście do portu i Bałtyk. </P> <P> Obok zamku znajduje się park miejski, ze sporą ilością rzeźb – w większości upamiętniających zawartą tutaj Unię Kalmarską. W samym środku parku znajduje się Muzeum Sztuki Nowoczesnej, w niedawno wybudowanym i pasującym do wystawianym w nim sztuki budynku. W środku jest zawsze kilka wystaw czasowych – a czasem nawet wartych zobaczenia. Dobrze że mało kto z Polski tam zagląda, bo jedna z prac przedstawiała krzyż wpasowany w swastykę – u nas wywołałoby to sporej wielkości skandal. </P> <P> Idąc w kierunku centrum miasta zbaczam troszkę i udaje się pod Västerport. Starą wieżę miejską w której teraz znajduje się pracownia artystyczna która produkuje cudeńka ze szkła. Można w tutejszym sklepie zobaczyć te przepiękne rzeczy – ale kupić już raczej nie, bo ceny są adekwatne do ich piękna. Można również zobaczyć jak je się produkuje, bowiem drzwi do pracowni przeważnie są otwarte. Obok znajduje się również urocza kawiarenka. Tylko trzeba uważać na jedną rzecz – obsługa jest bardzo powolna i na dodatek często myli zamówienia. Ja na przykład na kawę i kanapkę czekałem ponad pół godziny – a i tak kanapka była troszkę inna niż zamawiałem. </P> <P> Dalej poszedłem tutejszym deptakiem w kierunku rynku i katedry. O ile deptak gwarny pełen ludzi wyglądał tak jak powinien, to dalej już było gorzej. Otóż na rynku było pustawo, a katedra była zamknięta. Niestety okazało się, ze jest w trakcie bardzo gruntownej renowacji i wpuszcza się ludzi jedynie do małej kaplicy, która jest zbudowanym w środku kościoła pomieszczeniem. Więc niestety nie miałem okazji zobaczyć wnętrz i ołtarza katedry – o której miałem okazję sporo poczytać przed wyjazdem. </P> <P> Następne w kolejności było muzeum morskie, znajdujące się w niewielkiej odległości od rynku, w kamienicy tuż przy porcie jachtowym. Nie wiem czy warto poświęcać nań czas – bo jest to prywatne mieszkanie, w którym bardzo miły i jednocześnie gadatliwy pan pozbierał sporo eksponatów związanych z życiem na morzu. Ale z drugiej strony – Kalmar to miasto morskie, więc i warto poznać wszystkie aspekty z nim związane. </P> <P> Ostatnim przystankiem kulturalnym w tym mieście jest ogromne muzeum miejskie, które również znajduje się tuż obok portu jachtowego. Najważniejszą częścią ekspozycji jest w nim wystawa poświęcona statkowi „Kronan”. Był to jeden z największych okrętów jakie służyły pod szwedzką banderą i który zatonął niedaleko od Kalmaru podczas bitwy morskiej z połączonymi siłami duńsko-holenderskimi. I ta wystawa jest absolutnie warta zobaczenia, bowiem pokazuje jak ciężkie były realia życia na pokładzie XVII wiecznego okrętu. W połączeniu z muzeum statku „Wasa” w Sztokholmie jest to zestaw obowiązkowy dla każdego turysty odwiedzającego Szwecję. </P>