Humor z podręczników
Ponieważ tutejsze państwo oferuje osobom płacącym tutaj podatki darmowe lekcje języka, z chęcią z tej oferty skorzystałem. I mając już ładnych kilka lekcji za sobą, zaczynam doceniać tutejsze poczucie humoru. A przynajmniej poziom abstrakcji, jaki potrafią osiągnąć twórcy tutejszych podręczników.
Pamiętam jakim zaskoczeniem dla mnie była obecność słowa „oddział porodowy” (tutaj to jedno słowo) na jednej z pierwszych lekcji. Ok, człowiek miał odróżnić różne sposoby wymowy, o ile dobrze pamiętam, samogłoski „o” których jest kilka – ale obecność kilkunastoznakowego słowa na bodajże 4 lekcji, w towarzystwie samych kilkuliterowych słów, zaskakiwała. Szczególnie że nie jest to jakieś bardzo potrzebne w codziennym życiu słowo…
Ale, do napisania tego wpisu zachęciła mnie ostatnia lekcja, gdzie uczyliśmy się konstrukcji zdań z „jeśli\czy\gdy”. Czyli – gdy pogoda będzie dobra, to pójdę na plażę. Albo – czy chciałbym chleb czy bułkę na śniadanie. Na marginesie, dwa bardzo podobne zdania, ale mogą być bardzo różne konstrukcje gramatyczne użyte do ich sformułowania… Ale ja nie o tym.
Otóż, w towarzystwie tak prostych i będących na moim poziomie językowym zdań nagle wyrasta taki przykład: Jeg er lidt i tvivl om, om jeg skal købe et par guldøreringe eller et par gummistøvler til min kone i fødselsdagsgave. Czyli ”Nie jestem pewien, czy powinienem kupić mojej żonie złote kolczyki czy gumiaki na urodziny”. Po pierwsze, to to musi być bardzo szczęśliwy kraj, skoro stają przed takimi dylematami. A po drugie, gumiaki? Na urodziny? Żonie? Życie Ci niemiłe człowieku?
Ja się chyba nie dziwię, że połowa małżeństw się tutaj kończy rozwodem…