Klima nie jest konieczna...
Jako że lato już się skończyło i nastał czas deszczy, wiatru i ogólnej szarości, to może jeszcze kilka zdań na temat tutejszych zwyczajów letnich.
Pamiętam że miałem okazję przyjechać tutaj w bardzo gorącym okresie późnej wiosny i zaskoczeniem dla mnie było – dla osoby przyjeżdżającej z kraju na dorobku, że nie ma tutaj za bardzo klimatyzacji w biurach. Początkowo myślałem że może tak tylko jest w moim biurze, ale po pewnym czasie, po różnych rozmowach, przekonałem że, że klimatyzacja jest raczej mało spotykanym luksusem, a nie codziennością… Codziennością są natomiast małe, nabiurkowe wiatraki. Których jest sporo, a i tak przed latem robione są nowe zapasy. I ma to jakiś sens. Bo o ile dni w których klimatyzacja naprawdę by się przydała było może z naście, to wiatraki dawały sobie radę, a na pewno korzystanie z nich jest dużo bardziej ekonomiczne niż ciągłe włączona klimatyzacja.
To pokazuje, jak blisko natury są tutejsi ludzie, mieszkając w nadmorskim szybko można się przekonać, że wiatr potrafi czynić cuda jeśli chodzi o temperaturę. A klimatyzacja, owszem, jest bardzo fajną przeczą, ale też bardzo drogą w utrzymaniu i czasem nie do końca warto wydawać na nią pieniądze….
To chyba jak z samochodami – jak jest człowiek świadomy swojego bogactwa, to nie musi się wykazywać posiadaniem drogiego cacka. Natomiast jak jest aspirujący – to za wszelką cenę musi pokazać wszystkim wokół, że go stać…