Lekko archaiczny system bankowy
Człowiek czasem czuje dumę z pochodzenia z Polski. Czasem w najmniej oczekiwanych momentach. Ostatnimi czasy próbowałem założyć sobie konto bankowe w Danii - i będąc świadomy słabości i wad polskich banków, to jednak w porównaniu z duńskimi, są one o kilka stopni wyżej w rozwoju…
Po pierwsze, w Polsce konto można założyć od ręki podczas wizyty w oddziale. Nie mówiąc już o takich cudach jak zdalne zakładanie poprzez przelew z innego konta. Tutaj, w kraju najszczęśliwszych ludzi, tak dobrze nie ma. W idealnym przypadku założenie konta trwa miesiąc. W mniej idealnym, czyli w moim, zajęło to zaledwie 6 tygodni.
Co zrozumiałe, nie da się tutaj załatwić wszystkiego za jedną wizytą w placówce banku, tylko jest to skomplikowany proces. Najpierw trzeba pójść do oddziału by zgłosić chęć posiadania konta. Potem, bank sobie przetrawi Twoje zgłoszenie i po jakiś dwóch tygodniach dostaje się pocztą umowę do podpisania. Trzeba to odesłać (no bo przecież nie będą fatygować klienta do siebie). I czekać kolejny czas aż bank sobie tą umowę wrzuci do swoich systemów. I wtedy dopiero dostaje się konto. Ale… Mieć konto, a mieć dostęp do niego - to kolejna sprawa.
Dostęp do różnych elektronicznych usług ma się w Danii za pomocą NemID, jednego loginu ważnego wszędzie, co jest całkiem fajnym rozwiązaniem. Jak się go ma, to fajnie, jak nie - to kolejne tygodnie oczekiwania… I tak minęły te 6 tygodniu i już mogłem się cieszyć tutejszym kontem.
Swoją drogą, przeżyłem lekki szok widząc jaki kwestionariusz trzeba wypełnić będąc obcokrajowcem by móc założyć konto - bite 6 stron pytań. Łącznie z informacjami o majątku pozostawionym w Polsce. Nie miałem z oczywistych względów okazji sprawdzić jak to wygląda w naszym pięknym kraju, ale z pewnością nie aż skomplikowanie…