Na budowie
Ostatnio otoczenie mojej kamienicy zamieniło się, a właściwie ciągle się zamienia, w budowę. W ramach ciągłego podnoszenia jakości życia mieszkańców, wspólnota zdecydowała o budowie balkonów. Takie luksusy są wciąż niezbyt często spotykane w starszych niż kilka-kilkanaście lat budynkach, więc i chwali się, że zdecydowano się na ten krok. Zapewne jest to pokłosie zmian klimatycznych, bo raczej drzewiej nie bywało aż tyle ciepłych dni, by móc je spędzać na balkonie. A w tym roku upalnych i słonecznych dni było całkiem sporo.
Chyba już zdążyłem wspomnieć w którymś ze wcześniejszych spisów, że kamienica, w której mieszkam, całkiem niedawno obchodziła stulecie swojego istnienia, więc zapewne dodanie balkonów będzie dość interesującym z punktu widzenia technicznego wyzwaniem. Ale jako że nie jestem architektem ani inżynierem budownictwa, to nie o tym jest ten wpis.
Z punktu widzenia mieszkańca, organizacja – przed remontem – jest całkiem profesjonalna. Dostaliśmy broszurkę z informacją czego się możemy spodziewać, kiedy mniej więcej mogę się spodziewać wizyty budowlańców, jak trzeba przygotować mieszkanie… Oraz informację, że póki co harmonogram jest wstępny, a pewną datę dostaniemy na dwa tygodnie przed. Fajnie, zastanowiło mnie tylko, dlaczego na montaż balkonów w dwóch kamienicach potrzebują prawie pół roku. Ładnie jest wszystko rozpisane na klatki, ale mimo wszystko 6 tygodni na klatkę to sporawo.
W zeszłym tygodniu zaczęła się budowa i chyba zaczynam rozumieć, dlaczego ma im to zająć aż tyle czasu. Albowiem już prawie dwa tygodnie przygotowują plac budowy i jej zaplecze. Okej, fajnie że dbają o chodniki i trawnik przykrywając je płytami drewnianymi i z jakiegoś tworzywa, by ich nie uszkodzić, ale tempo mają interesujące. Jestem budzony o godzinie 7, gdy zaczyna się dniówka, a już trochę po 10 życie na budowie zamiera. I dzięki temu, po tych dwóch tygodnia, chyba jeszcze nie skończyli panowie przywozić prefabrykatów, które później zostaną użyte do montażu tych balkonów. Zrozumiałbym, gdyby panowie coś betonowali i po prostu to tempo pracy byłoby spowodowane przerwami technicznymi. Ale jakoś nie wydaje mi się, by przywożenie drewna czy metalowych szkieletów balkonów wymaga takich przerw. A i podczas pracy da się zauważyć, że co nagle, to po diable. W końcu lepiej robić powoli a porządnie, a nie spieszyć się. Swoją drogą, spodziewałem się ekipy budowlanej z naszego kraju, a nie blondwłosych Skandynawów. Ale niemniej ciekawe czy ten zrelaksowany harmonogram zostanie dotrzymany…