Powiew nowości

Podczas mojego ostatniego pobytu w Warszawie miałem okazję nadrobić troszkę zaległości jeśli chodzi o muzea. Polecam wizytę w Muzeum Karykatury i wystawę poświęconą Stanisławowi Tymowi, niezbyt polecam Dom Spotkań z Historią. Ale ja nie o tym. Chciałem napisać o dwóch nowych dla mnie placówkach.

Po pierwsze Muzeum Warszawy. Miejsce częściowo otwarte po długim remoncie i wciąż oczekujące na pokazanie pełni swoich możliwości. I to niestety widać. Rozumiem dlaczego swoje podwoje ta placówka otworzyła już teraz, bo w końcu trzeba było pokazać na co idą zainwestowane pieniądze i czas. Ale widać że nie jest to gotowy efekt. A przynajmniej mam nadzieję, że nie jest to gotowy efekt. Bo póki co wygląda to jak zbiór niezbyt połączonych ze sobą pomysłów, które może i mają jakiś sens, ale nie tworzą spójnej całości. A to komnata z portretami, a to komnata ze srebrami, a to kilka wykresów. Fajne to to, ale nie broni się jako większa całość.

Owszem, zaciekawił mnie fakt, iż w ciągu ostatnich 150 lat udział słoików wśród mieszkańców Warszawy trzyma się na stałym poziomie czterdziestu kilku procent, a nie jest to tylko rezultat III RP, ale niewiele więcej rzeczy zostało mi w pamięci po wizycie. Nie wiem, może ekipa muzeum będzie w stanie jakoś stworzyć bardziej całościową narrację po oddaniu kolejnych pomieszczeń, ale pozostaję w pełnym zwątpienia oczekiwaniu.

Natomiast dużo mocniejsze i bardziej pozytywne – jeśli można użyć tego przymiotnika – wrażenie zrobiło na mnie Muzeum Katyńskie. Jakoś mieszkając jeszcze w Warszawie zupełnie przeoczyłem fakt, że zostało ono otwarte po przenosinach. Zakoś złączyło mi się ono z wciąż powstającym Muzeum Wojska Polskiego w Cytadelii i wciąż wydawało mi się, że trwają tam prace wykończeniowe. A tu takie zaskoczenie.

Jest to doskonały przykład, jak można nowoczesne środki przekazu doskonale połączyć z eksponatami by przekazać odpowiednią dawkę wrażeń. Po pierwsze bardzo dobrze urzadzone jest to muzeum od strony architektonicznej, zaczynając od otoczenia – carskiej Cytadeli – aż po budowę samego bastionu w którym muzeum się znajduję. A po drugie, multimedia są tylko uzupełnieniem do grozy eksponatów, nie są one przytłoczone (patrz Polin czy Muzeum II Wojny Światowej). Ja byłem pod wielkim wrażeniem. Ale też byłem pod wrażeniem, że w tym muzeum sam. Przy tak wielkim nacisku, jaki nasz aktualny rząd kieruje na tą zbrodnię, wydawało by się, że powinno tam być tłoczno. Szczególnie że to jest muzeum z darmowym wstępem…

Chyba jedyne zatrzeżenie jakie mogę mieć, to fakt iż nie do końca twórcy mieli potrzebę zwrócić się do gości zagranicznych. Owszem, sama narracja prowadząca do Katynia jest poprowadzona bardzo dobrze, szkoda tylko że napisy angielskie sa tylko przy eksponatach. Przy części narracyjnej juz nie za bardzo…