Równi i równiejsi

Do napisania tego wpisu sprowokowała mnie drobna rozmowa przy kawie w pracy, bowiem utwierdziła mnie w przekonaniu, że o ile na zewnątrz Duńczycy (a zapewne pozostali Skandynawowie również) starają się przekazać informację, że jest to raj równościowy i każdy traktowany jest podobnie – to w rzeczywistości ich przekonanie o własnej wyższości nad każdym innym krajem jest odwrotnie proporcjonalne do wysokości ich najwyższego szczytu „górskiego”.

I najciekawsze jest to, że nawet mają takie przekonanie o innych krajach skandynawskich. Owszem, dla Duńczyka Szwed czy Norweg jest bliskim kuzynem, z którym zawsze warto się trzymać, ale tak naprawdę to Szwedzi są śmieszni i pocieszni (tak jak dla nas np. Czesi), a Norwegowie to w większości idioci. Co prawda nikt tego głośno nie powie, ale z rzucanych uwag między sobą – a których nie jest łatwo zrozumieć, czy też z rozmów po kilku kolejkach, dokładnie to samo wynika. A i dokładnie tak samo jest pomiędzy innymi krajami. Dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem było oglądanie szwedzkiej telewizji w Norwegii czy też norweskiej w Danii. Prawie te same dowcipkowanie i ten sam (niski) poziom żartów o sąsiadach.

Ale i tak to poczucie wyższości wobec innych narodów nordyckich jest minimalne w porównaniu z poczuciem wyższości wobec krajów na południe. Szczególnie jeśli to są biedniejsze kraje. Podobnie jak wcześniej, najbardziej jest to widoczne, gdy tarcza politycznej poprawności jest obniżona – czyli po alkoholu, ale też daje się to zauważyć w codziennych sytuacjach. I tak, przyjaźnie są zarezerwowane dla osób z tego samego kręgu, a obcokrajowcy do niego nie mają zbytnich szans się przebić. Nawet jeśli człowiek poświęci dużo czasu i energii by się nauczyć języka, to obcy akcent powoduje pewną rezerwę i znów, nie da się przebić do wewnętrznego kręgu. Śmiać się można z wad innych narodów, bo przecież to oczywiste, że tamci są głupsi i gorsi.

Ale śmiać się z innych można, śmiać się z lokalnych obyczajów – nie. Bo przecież to nie są wady czy też głupoty. To jest najszczęśliwszy kraj na świecie i najlepszy. Po prostu. Nawet jeśli sobie zażartujesz, że wszyscy tutaj się ubierają na czarno i nawet większość wózków dziecięcych jest w tym kolorze, to szybko się spotkasz z ripostą, iż wcale tak nie jest, bo przecież każdy może się ubierać, jak chce i ten czarny to wcale nie jest czarny, tylko są ubrani kolorowo. Powiedziane tonem zimnym i zasadniczym.

A wracając do inspiracji tego wpisu, to popełniłem błąd i jakieś lekkiej rozmowie powiedziałem, że Święty Mikołaj mieszka w Finlandii. Zostałem szybko poprawiony, iż mieszka na Grenlandii. Moim błędem było dorzucenie, iż większość świata łączy raczej tego staruszka z Finlandią. Spotkało się to z zimną i zdecydowaną odpowiedzią, że jednak na Grenlandii i zakończeniem rozmowy przez lokalsów. Bo przecież z idiotą się nie dyskutuje. Bo po co…