Favela w ogniu / Favela On Blast, Brazylia/USA, 2008

Niestety, ale jest to film nudny i monotonny. Wszystko odbywa się w schemacie: krotki fragment piosenki, wypowiedz i w koło Macieju. A ta muzyka jest na jeden bit, więc szybko zaczyna być nużąca, jeśli nie jest się fanem tego typu dźwięków. Tak naprawdę jedyną rozrywką jest słuchanie (a właściwie czytanie) tekstów, bo są one zabójcze. Albo dosadnie o rżnięciu, albo banalnie o ciężkim losie. Czyli lokalny folklor na miarę rapu czy też discopolo. Ale swoją droga najbardziej zastanowiła mnie w filmie kwestia, że jak się puszcza dzisiejszej młodzieży wykonawców tej muzyki sprzed 20 lat – to nie widzą różnicy. To po co tworzyć nową?

Moja ocena: 3/10