Zagrywka Czarnego (Svartur á leik), Islandia 2012
Kawałek mocnego i całkiem interesującego kina rodem z Islandii. Widać tutaj sporą dawkę inspiracji Tarantino, ale jest to na tyle subtelne, że nie wygląda na kopię - bardziej wariacje na temat. No i ma ten thriller dokładnie to, co film tego typu powinien mieć. Czyli głównego bohatera z którym ciężko nie sympatyzować, oraz "złego" który jest odrażający na swój sposób - ale nie na tyle, by być groteskowo śmieszny.
Nie wiem, czy to kwestia klimatu, ale tego typu gangsterskie obrazy osadzone w skandynawskich krajach od razu zyskują na wiarygodności. Szczególnie nie ma w tym kinie przesady oglądanej w hollywoodzkich produkcjach, zarówno jeśli chodzi o scenariusz, jak i użyte środki wyrazu. Najlepiej można było to zaobserwować w finale "zagrywki czarnego" - gdzie napięcie budowane jest niczym przed westernowym pojedynkiem w samo południe, by potem widzom tylko zasugerować, jak się to spotkanie głównych antagonistów skończyło...
Moja ocena: 7/10