Byzantium, W. Brytania / Irlandia 2012
Powrót Neila Jordana w tematykę wampiryczną na pewno zelektryzował spore grono osób. Wśród ich i mnie – bowiem mam w głowie ciągle „Wywiad z wampirem” jako jeden z najlepszych filmów opisujących świat krwiopijców. A tutaj na dodatek była mowa o mniej często wykorzystywanych postaciach tego środowiska – czyli kobietach. Przeważnie bowiem są one tylko biednymi ofiarami bądź też wyuzdanymi wampami, którym tylko jedno w głowie. I wcale nie picie krwi… A co z tego wyszło? Hmmm, moje odczucia są ambiwalentne. Bo na pewno jest to wartościowy film, ale jednak wychodzi się z jego seansu lekko rozczarowanym.
Swoją drogą, jeśli mogę sobie pozwolić na małą dygresję, to ciekawe jak zmienia się odbiór filmu w zależności od otoczki. W „Byzantium” jest kilka elementów sprzecznych ze stereotypem wampirycznym, jak na przykład bezproblemowa ich reakcja na słońce. Ale nie jest to nic rażącego czy też przeszkadzającego w odbiorze historii. Ba, nawet doskonale to do niej pasuje. A wciąż pamiętam jak podkreślany był idiotyczny pomysł na wampiry i słońce w młodzieżowej sadze „Zmierzch”. Ale tutaj jest spójny świat i ciekawa historia, bez całej marketingowej otoczki – a tam to była głupotka wymyślona by dodać odrobiny blasku opowieści…
Wracając do „Byzantium”. Bardzo cieszy niespieszny rytm opowieści, szczególnie w jej pierwszej części, który pozwala na lepsze poznanie bohaterek i dokładniejsze wczucie się w ich motywacje. Dzięki temu też nie ma potrzeby nadmiernego przeładowania zakończenia filmu akcją – tylko lekko ją przyspieszając. Takie niezbyt dzisiejsze podejście, które cieszy. I jednocześnie smuci, że tak mało jest w tej chwili filmów które bardziej koncentrują się na opowieści, niż na przyspieszaniu fabuły.
Tak jak pisałem wcześniej, jednak to nie jest film na poziomie „Wywiadu z wampirem”. Dużo słabszy jest scenariusz, i jednak obie główne bohaterki nie są tak interesujące jak duet Brad Pitt i Tom Cruise. Może jest to spowodowane moim brakiem doświadczeń – bardziej typowych dla płci odmiennej od mojej – walki z szowinistycznym światem i tymi wszystkimi pułapkami, które czekają na młode kobiety, ale jakoś nie do końca byłem w stanie wczuć się w opowieść i dylematy bohaterek. Szczególnie że troszkę za bardzo były one dla mnie spolaryzowane. Mało kto jednak jest tak zafiksowany na prawdzie czy też kłamstwie jak one.
Moja ocena: 7/10