Królowie lata (The kings of summer), USA 2013
Jeden z wielu amerykańskich niezależnych filmów, którym co roku udaje się przebić na ekrany naszych kin. Dodam, że jeden z lepszych w ostatnim czasie. Niby jest to dość typowy film o potrzebie buntu i sprawdzenia się, co jest dość często spotykane wśród nastoletnich chłopców – i chyba dla nich główne jest ten film skierowany. Co jest nietypowe, to podejście do tego buntu. Pokazany jest jako coś z jednej strony nie aż tak szkodliwego, a z drugiej strony jako konieczny rytuał przy przechodzeniu do dorosłości. I pokazane w taki sposób że pomimo użycia dość ekstremalnych środków (jak ucieczka z domu) to jednak można się nauczyć tego, czego każdy potrzebuje w dorosłym życiu. Czyli samodzielności, realnej oceny innych – no i tego, że życie jednak przeważnie daje w kość a nie realizuje majaki senne…
Bardzo muszę pochwalić też sposób traktowania bohaterów. Bo chociaż zdarza im się postępować głupio, a problemy jakie w ich mikro społeczność wprowadza zaproszenie innych – łatwo można było przewidzieć ( w końcu już stare chińskie powiedzenie mówi iż bro’s before ho’s), to jednak cały czas potratowani są oni ciepło i z sympatią. Dzięki czemu ważniejsze jest przesłanie całego filmu, a nie dokładne rozmontowywanie co, jak i dlaczego.
I dzięki takiemu podejściu nie rażą dość spore głupoty w tym filmie – jak chociażby problem policji ze znalezieniem codziennie bywających w miasteczku chłopaków czy też szybkość z jaką udało im się postawić piętrowy dom w środku lasu. Szkoda tylko że twórcy zdecydowali się na dość schematyczne zakończenie, gdzie to wszystko co działo się wcześniej nie pozostało trwałych śladów na łączącej głównych bohaterów przyjaźni. A jednak powinno.
Pochwalić też muszę – ale to chyba robię przy opisywaniu każdej niezależnej produkcji zza oceanu – stronę techniczną filmu. Bowiem do całkiem interesującego scenariusza dodane są solidne zdjęcia oraz muzyka, która zapada w pamięć. Nie wiem jak oni to robią, ale z każdego tego typu filmu w głowie pozostaje kilka kawałków które chce się mieć na swoim urządzeniu przenośnym…
Moja ocena: 8/10