Obława, Polska 2012
Kolejny w ostatnim czasie film który stara się poruszyć tematy z naszej historii które są trudne, nie do końca jeszcze rozpoznane – i nie wszyscy są w stanie już uznać że tego typu zachowania się wśród Polaków zdarzało. Co prawda tematyka zdrady i współpracy z hitlerowcami nie jest tak kontrowersyjny jak również aktualnie obecna w kinach tematyka mordowania Żydów przez Polaków („Pokłosie” Pasikowskiego) – ale na pewno pokazanie że nawet kolaboranci mają jakieś racje i motywacje, mniej lub bardziej słuszne, też nie jest typowe dla dotychczas pokazywanych filmów wojennych w naszych kinach.
Bardzo dobrym pomysłem było przyjęcie założenia przez twórców, że nie ma w tym filmie bohaterów. Każda z postaci występujących w tym filmie ma coś na sumieniu i trudno jest z nimi sympatyzować – co powoduje że widzowie są wciągani w ten film, chcąc się dowiedzieć czym motywowane są zachowania postaci. Świetnym tutaj przykładem jest postać odgrywana przez Macieja Stuhra. Niby wszystko jest jasne, kolaborant który dla własnego interesu sprzedaje rodaków i dorabia się na handlu z wrogiem. Ale im dłużej śledzimy retrospekcje dotyczące jego przeszłości, tym jaśniej widzimy dlaczego i dla kogo to wszystko robi. Ten film zostawia widza z bardzo nieprzyjemnym odczuciem, że nie ma ludzi którzy są dobrzy. Są tylko tacy którzy potrafili zauważyć że popełniają błąd – ale którego nie da się już naprawić – bądź też są tacy, który każdą złą decyzję pieczętują następną… No i, przepraszam za trywializm, wiadomo co robi za bruk w piekle.
Kolejny raz świetną kreację aktorską stworzył wspomniany wcześniej Maciej Stuhr. I kolejny raz jest to postać, którą „patriotyczne” środowiska uznają za kalanie pamięci o Bohaterskich Czynach Polaków. Tutaj bardzo dobrze potrafi pokazać znalezienie się bohatera w potrzasku, niby spowodowanego własnymi decyzjami, ale bardziej podjętymi dla kogoś niż dla egoistycznej przyjemności, świetnie to widać w jednej z ostatnich scen z jego udziałem, kiedy błaga wręcz swojego kata o przysługę. Kawałek mocnego kina.
Ale jednak nie do końca jestem usatysfakcjonowany „Obławą”. Troszkę nie potrafiłem się do końca wczuć w bardzo posępną atmosferę jaką buduje na planie reżyser. Chyba jednak troszkę przeszkadzały mi zabiegi formalne by troszkę wymusić większą uwagę widza. Nie widziałem powodów dla których potrzebne by były ciągłe skoki w czasie i bardzo epizodyczny rytm opowieści. Niby powoduje to potrzebę ciągłego pilnowania się przez widza, by wiedzieć którą płaszczyznę czasową nam właśnie pokazuje twórca, ale z drugiej zupełnie rozbijało to rytm opowieści i po jakimś czasie stawało się dość nużące.
Moja ocena: 6/10